Powstał kilkaset lat temu. Jego pochodzenie było tajemnicą, którą udało się rozwikłać historykom sztuki i śledczym. Wiadomo już, że przedstawiający religijną scenę barokowy obraz był własnością jednego z dolnośląskich kościołów. Później został skradziony i zapomniany na kilkadziesiąt lat. Jak, kiedy i dlaczego leżał w magazynie, to pozostaje tajemnicą.
W listopadzie 2016 roku właściciel firmy przeprowadzkowej z Wrocławia odnalazł w magazynie rulon, przypominający dużych rozmiarów dywan. Gdy pracownicy firmy rozwinęli tajemniczy rulon, ich oczom ukazał się obraz przedstawiający jedną z religijnych scen z Jezusem Chrystusem w roli głównej.
Pałacowy trop
Sprawą zajęła się policja, prokuratura i historycy sztuki. Malowidło zostało zabezpieczone i przewiezione do Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
- Czeka na wyniki śledztwa. Nie jest rzeczą normalną, aby tego typu obraz, tej klasy i o takiej wartości historycznej znajdował się w miejscu, w którym został odnaleziony - mówił, w grudniu 2016 roku, Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Szybko ustalono, że dzieło - o wymiarach 3 na 2 metry - pokazujące podniesienie krzyża powstało na przełomie XVII i XVIII wieku. I zidentyfikowano herb namalowany w dolnej partii obrazu. Należał on do rodziny von Herbersteinów. Ich główną rezydencją był pałac w Gorzanowie na Dolnym Śląsku. Dlatego podejrzewano, że dzieło pochodziło właśnie stamtąd.
Był za duży, by wisieć
Później jednak w sprawie pojawił się nowy trop. Do śledczych zgłosił się mieszkaniec Dolnego Śląska, który stwierdził, że wie, skąd pochodzi obraz. - To były mieszkaniec Płóczek Górnych. Mężczyzna twierdzi, że obraz około 1956 roku znajdował się w tamtejszym kościele. Przekonuje, że go tam widział i doskonale zapamiętał - mówił nam wówczas dr hab. Andrzej Kozieł z Instytutu Historii Sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim.
O tym, że obraz wisiał w kościele św. Bartłomieja w niewielkiej miejscowości, przekonani byli też inni mieszkańcy. Wspominali, że malowidło nie zdobiło żadnej ze ścian świątyni, ale stało na podłodze tylko oparte o jedną ze ścian. Dlaczego obrazu nie zdecydowano się powiesić? Przeszkodą prawdopodobnie był jego zbyt duży rozmiar.
Obrazy wywieziono z powodu remontu, ten nie dojechał
Pod koniec lat 50. XX wieku w kościele rozpoczęto remont. Wtedy zapadła decyzja, że barokowe dzieło, wraz z innymi malowidłami, zostanie przewiezione do innej świątyni. Przetransportować było je trudno, więc zostało wycięte z ram i nawinięte na specjalny wałek. Tym samym obraz przestał wyglądać jak obraz, ale raczej przypominał zwinięty w rulon dywan.
Rulon skusił złodzieja bądź złodziei. W 2017 roku historyk sztuki kradzież obrazu tłumaczył nam tak: - Tego typu zniknięcia nazywamy rozsypującym się transportem. To sytuacja, gdy podczas przewozu dzieł sztuki jedno z nich "wypada" i się "gubi". W ten sposób słuch o obrazie zaginął. A, że nie istniał w żadnej ewidencji zabytków, to został na lata zapomniany.
Sprzedany i zapomniany
Kilkanaście lat po kradzieży ktoś poddał obraz konserwacji. Zapewne po to, by odświeżyć płótno przed ewentualną sprzedażą. Ze spieniężenia malowidła prawdopodobnie nic nie wyszło. Płótno ponownie zostało nawinięte na wałek.
Kupiec znalazł się dopiero w latach 90. XX wieku. Za obraz zapłacił ponad 100 tysięcy złotych. Nowy właściciel nie oznaczał jednak, że sakralne dzieło zawisło w końcu na jakiejś ścianie. Było wciąż skrzętnie ukrywane. Miejsce, w którym znajdował się barokowy obraz, zostało zlicytowane przez komornika. A wraz z nim ukryte malowidło. Gdy nowy właściciel poprosił o uprzątnięcie lokalu, doszło do odkrycia rulonu przypominającego dywan.
Ma wrócić na swoje miejsce
Zapytaliśmy policję, na jakim etapie jest śledztwo w sprawie obrazu. - W prowadzonym w tej sprawie postępowaniu weryfikowano różne informacje dotyczące ewentualnego pochodzenia obrazu i jego właściciela - informuje komisarz Kamil Rynkiewicz z biura prasowego dolnośląskiej policji. Dodaje, że decyzją prokuratury, po zasięgnięciu opinii biegłego, obraz postanowiono przekazać do jednego z kościołów na terenie powiatu lwóweckiego. Dlaczego? Bo właśnie z tej świątyni obraz został skradziony.
Nie wiadomo, kiedy obraz wróci do kościoła św. Bartłomieja w Płóczkach Górnych. - Fizycznie go nie ma. Nie mamy też informacji, kiedy tam trafi - mówi nam ksiądz Waldemar Wesołowski, rzecznik prasowy diecezji legnickiej.
Autor wciąż nieznany
Odnalezienie miejsca, z którego pochodził obraz, nie oznacza całkowitego rozwiązania jego tajemnicy. Wszystko dlatego, że nie udało się ustalić, kto był autorem malowidła sprzed wieków. Jak ustalił dr hab. Andrzej Kozieł, obraz nie był dziełem żadnego ze znanych i cenionych artystów regionu. Autorem był jeden z lokalnych malarzy. Według historyka sztuki wskazują na to niezbyt dokładnie wymalowane detale.
Tożsamość autora może więc na zawsze pozostać tajemnicą.
Obraz "Podniesienie Krzyża" został skradziony z kościoła w Płóczkach Górnych:
Autor: tam/gp/kwoj / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24