Agnieszka K. została skazana za znęcanie się nad swoim synem Dominikiem, który pół roku temu ciężko ranił ją nożem, a jej konkubenta zabił. Wyrok ten może mieć niebagatelne znaczenie w osobnym postępowaniu, toczącym się przeciwko Dominikowi.
- Pod wpływem alkoholu biła po głowie, szarpała, popychała, wyzywała wulgarnymi słowami, powszechnie uważanymi za obraźliwe, poniżała, wyganiała z domu, okradała, zastawiała jego przedmioty w lombardzie oraz pod groźbą wyrzucenia z domu kazała kupować sobie alkohol - wymieniała po kolei prokurator przewinienia Agnieszki K. względem jej syna Dominika.
Uzależniona od alkoholu kobieta została oskarżona o znęcanie się nad swoim dzieckiem. Jak ustalili śledczy, do wszystkich wyżej wspomnianych czynów dochodziło w latach 2013-2017. Gehenna 20-letniego Dominika zakończyła się, kiedy on sam popełnił najcięższą zbrodnię. Zabił konkubenta matki, a ją ciężko ranił. Proces w tej sprawie już się rozpoczął, ale w międzyczasie zapadł inny wyrok, być może ważny dla przyszłości młodego chłopaka.
Zawiasy i odwyk
W czwartek przed bolesławieckim sądem stanęła 39-letnia Agnieszka K. Kobieta odmówiła składania wyjaśnień. Sędzia odczytał tylko jej lakoniczne zeznania, złożone jeszcze w trakcie śledztwa.
"Wszystko to przez alkohol. Byłam głupia, że piłam i znęcałam się nad synem. To wszystko, co mogę powiedzieć w tej sprawie" - twierdziła K.
Później głos zabrali pełnomocnicy Dominika, który w tym procesie występował jako pokrzywdzony. Obrońcy chłopaka zaproponowali jego matce dobrowolne poddanie się karze w wymiarze roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat próby. Dodatkowe warunki to poddanie się terapii odwykowej, a także zakaz przebywania w środowisku osób uzależnionych od alkoholu.
- Dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją, kiedy osoba najbliższa staje kontra osobie najbliżej. Matka - sprawca, syn - poszkodowany. Ale w tej sprawie tak naprawdę poszkodowaną jest rodzina. Poszkodowanym jest Dominik, który nigdy nie doznał ciepła, nie doznał prawdziwego dzieciństwa, którego matka mu już nie zwróci. To kara za macierzyństwo, za złe macierzyństwo - mówiła w emocjonalnym wystąpieniu Małgorzata Gruszecka, pełnomocnik Dominika K.
Oskarżona przystała na złożoną jej propozycję. Sąd przyznał, że w świetle zgromadzonych dowodów, jej wina nie budzi wątpliwości i skazał ją, stawiając wspomniane wyżej warunki.
"Zepsułam mu życie"
Po wyjściu z sali sądowej Agnieszka K. sama przyznała, że wyrok jest sprawiedliwy. Nie chciała go komentować, ale naszemu reporterowi udało się z nią porozmawiać jeszcze przed rozprawą. Stwierdziła, że czuje się winna, że za dużo piła. Teraz chciałaby uporządkować swoje życie, a w przyszłości także z powrotem zamieszkać z synem. Wcześniej miała żal do niego, ale to już minęło.
- Bardzo mu zepsułam życie. Chcę, żeby go uniewinnili, żebyśmy poprawili między sobą relacje, żeby doszło do zgody. Mam nadzieję, że da się to naprawić - przyznała przed kamerą.
Wyrok w jej sprawie jest na razie nieprawomocny, ale nie należy się spodziewać, aby któraś ze stron go zaskarżyła. Kiedy już się uprawomocni, niewątpliwie może stać się okolicznością łagodzącą przy sprawie Dominika.
Do sądu z wolnej stopy
Ten proces jest echem głośnego zabójstwa z października 2017 roku. W małym, jednopokojowym mieszkaniu w Bolesławcu, 19-letni wówczas Dominik K. żył wraz ze swoją matką i jej konkubentem. W domu regularnie dochodziło do awantur i alkoholowych libacji. Pewnego dnia chłopak nie wytrzymał, chwycił za nóż i ugodził matkę w brzuch. Następnie zadał kilkanaście ciosów jej konkubentowi. Kobieta w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Mężczyzna zmarł.
Chłopak nie próbował zacierać śladów. Czekał na policję. Zadzwonił też do babci. Powiedział jej, co zrobił. Później, podczas przesłuchania, K. przyznał się do winy. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa matki i zabójstwa jej konkubenta. Jednak nie chciał składać wyjaśnień. Pierwszy raz opowiedział o wydarzeniach z tamtego dnia 1 marca, kiedy przed sądem ruszył jego proces.
Po usłyszeniu zarzutów Dominik trafił do aresztu, ale wtedy chłopaka w obronę wzięli bliscy, a także mieszkańcy Bolesławca, gdzie uchodził za osobę cichą i spokojną. Babcia 20-latka przyznała, że nie szkoda jej córki, czyli matki oskarżonego. - Ona nie była jego warta. I tak mu zmarnowała życie. Nie dość, że całe życie był poniewierany. Jeszcze teraz mu zniszczyła młodość - podkreślała.
Polskie Towarzystwo Psychopedagogiczne stworzyło petycję wzywającą do uwolnienia 20-latka. Dokument podpisało ponad 1000 osób. Na początku lutego sąd zadecydował, żeby uchylić Dominikowi środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu, co zdarza się niezwykle rzadko w przypadku tak ciężkiego oskarżenia, jak w przypadku 20-latka, za które grozi mu nawet dożywocie. K. wyszedł zza krat i przed sądem odpowiada z wolnej stopy.
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław