Biegacz ze Świdnicy, w trakcie jednego z treningów, zauważył myszołowa uwięzionego w zakratowanym zbiorniku na cmentarzu. Choć nie było łatwo - ptak uciekał, miotał się - pan Krzysztof uratował drapieżnika.
Krzysztof Słodkowski od kilku lat biega po górach i lasach w okolicach Świdnicy. W środę jego trasa wiodła przez Boleścin, Makowice i Krzyżową, obok której w lasku znajduje się stary cmentarz ewangelicki rodziny von Moltke.
Akcja ratunkowa
- Przebiegając obok sporego, zakratowanego zbiornika, który prawdopodobnie stanowił jakiś element odwodnienia cmentarza, usłyszałem hałasy dobiegające ze środka. Zajrzałem i zobaczyłem myszołowa. Tydzień wcześniej widziałem tam bardzo dużo myszy. Pewnie chciał zapolować, przecisnął się przez kratkę, a później miał problemy, żeby wylecieć - relacjonuje pan Krzysztof.
Trudno powiedzieć, jak długo ptak był uwięziony. Biegacz wiedział, że nie może go tak zostawić. Najpierw próbował nakierować kijem myszołowa na otwór w kracie. Kiedy to nie poskutkowało, sam znalazł się po drugiej stronie kraty.
- Wszedłem do środka. Ściągnąłem bluzę i zarzuciłem na niego, zasłaniając mu pole widzenia. Po krótkiej walce schwytałem go i wypuściłem na zewnątrz. Najpierw usiadł na gałęzi, później odleciał dalej - mówi pan Krzysztof.
Myszołów był uwięziony na starym cmentarzu pod Świdnicą:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Krzysztof Słodkowski