W pobliżu zakładu wydobywającego glinę w Suszkach na Dolnym Śląsku koń z jeźdźcem wpadł do zbiornika z mazią i utknął w nim na dobre. Niezbędna była pomoc strażaków, którzy z drabin zrobili platformy do poruszania się po grzęzawisku, a do wyciągnięcia zwierzęcia musieli użyć pasów i dźwigu HDS.
Do zdarzenia doszło w sobotę późnym popołudniem. Uczestnicy wyprawy konnej wjechali na grząski teren. W pewnym momencie jedna z osób wpadła z koniem do zbiornika z gliną. Na miejsce wezwano strażaków.
- Do zdarzenia doszło w pobliżu zakładu wydobywającego glinę dla zakładów ceramicznych. Zadysponowano dwa zastępy, łącznie dziewięć osób. Prowadzono działania z wykorzystaniem samochodu technicznego, żurawia przewoźnego - tak zwanego hds-a - i pasów - mówi Piotr Pilarczyk, oficer prasowy straży pożarnej w Bolesławcu.
Utopiony po szyję
Strażacy, aby w ogóle dostać się w pobliże konia, musieli wykonać z podesty z drabin, aby sami nie ugrzęzli w glinie. W trakcie akcji dowiedzieli się dlaczego koń znalazł się w zbiorniku.
- Jeden koń się spłoszył, w wyniku czego drugi odskoczył na bok i wpadł do zbiornika. Zwierzę było utopione po szyję, jeździec również został uwięziony. Najpierw uwolniony został jeździec, potem przykryto głowę konia aby go uspokoić. Przy pomocy podręcznego sprzętu oraz samymi rękoma odgarniano glinę, po czym przełożono pasy za przednimi nogami zwierzęcia. Delikatnie unieśliśmy go do góry, dołożyliśmy kolejne pasy z tyłu i wyciągnęliśmy konia na utwardzoną drogę - relacjonuje dowódca akcji asp. Kamil Różnicki z KP PSP w Bolesławcu.
Koń był uwięziony około godzinę. Nie wymagał pomocy weterynarza, choć pierwsze 10 minut musiał wspierać się na pasach, ponieważ nie mógł ustać o własnych siłach.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KP PSP Bolesławiec