W zwalczanie skutków katastrofy ekologicznej na Odrze zaangażowanych jest 450 strażaków. Działają oni głównie w województwach lubuskim i zachodniopomorskim. - Cały czas rozstawiają zapory, odławiają martwe ryby. Od minionego piątku zebrali około 80 ton martwych ryb - mówi rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej bryg. Karol Kierzkowski.
Odcinek Odry na terenie województwa lubuskim oczyszczany przez strażaków liczy około 60 kilometrów. Nie wypływają już nowe, śnięte ryby, ale te, które są w zakolach, znajdują się w fazie znacznego rozkładu - podkreślił brygadier Piotr Jankowiecki, komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Zielonej Górze.
W województwie lubuskim 90 strażaków wraz z kadetami Centralnej Szkoły Państwowej Straży Pożarnej z Częstochowy i ze Szkoły Aspirantów z Krakowa pracuje na 30 kilometrze rzeki Odry od Cigacic do Pomorska. Z całego odcinka zebrano już rybie truchło i zawieziono do punktu zbiorczego w Krępie, z którego na bieżąco odbiera je firma utylizacyjna.
- Odcinek rzeki, na którym się znajdujemy jest bardzo trudny ze względu na starorzecze Odry i mnogość zakoli oraz zastoisk, do których jest bardzo ciężki dostęp na łodziach. Strażacy muszą te tereny oczyszczać ręcznie - powiedział Jankowiecki.
W jego ocenie zmniejsza się liczba zbieranych ryb. - Mamy na pomostach zgromadzone worki z rybami, nie potrafię określić ich dokładniej ilości, ale myślę, że tendencja jest zmniejszająca się. Wcześniej jeszcze wypływały kolejne śnięte ryby, ale teraz już się nie pojawiają. Niestety, większość ryb znajduje się w zakolach rzeki i są one w fazie znacznego rozkładu - podkreślił.
Dodał, że wszyscy strażacy są zabezpieczeni przed kontaktem z wodą, mają wodery, kapoki, rękawiczki i maseczki. - Dziś był wyjątkowo trudny dzień ze względu na upał i wzrastający fetor. Zaczęliśmy o godzinie 9, jest już po 15, a musimy wszystko jeszcze zwieźć do punktu utylizacji. Strażacy są naprawdę zmęczeni - stwierdził. Jego zdaniem, nawet po zakończonych działaniach i oczyszczeniu rzeki strażacy będą monitorować teren prewencyjnie. - Kiedy stoi się na brzegu, to widać skalę tych zniszczeń i nie wiemy, kiedy nasza praca tu się skończy. To ogromna tragedia dla środowiska. Tyle śniętych ryb. Oprócz takich drobnych, znajdowaliśmy też metrowe sumy czy szczupaki - powiedział.
"Na wodzie jest coraz gorzej"
Starszy kapitan Arkadiusz Kaniak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Zielonej Górze zwrócił uwagę, że w rejonie Cigacic oba brzegi Odry są polskie. - Tak naprawdę kilkadziesiąt kilometrów od nas jest już Odra graniczna, gdzie strażacy zbierają ryby tylko po jednej, polskiej stronie. Po drugiej jest już niemiecki brzeg. Tutaj, gdzie my działamy to do oczyszczenia mamy dwa razy więcej linii brzegowej - wyjaśnił.
Jak poinformował, głównym narzędziem pracy strażaków pracujących na wodzie są łodzie. - Codziennie wykorzystujemy około siedmiu łodzi. Mamy też do dyspozycji statki turystyczne, które stacjonują w porcie Cigacice i to one rozwożą strażaków w odpowiednie miejsca. To są statki prywatne, ale właściciel bez żadnego problemu zgodził się na wykorzystanie ich do naszej pracy - dodał.
Według Kaniaka pogarszają się warunki pracy strażaków. - Kiedy wracają na brzeg, mówią, że na wodzie jest coraz gorzej, temperatura wzrasta, a okres, kiedy ryby są na powierzchni wody się wydłuża, a to powoduje szybsze psucie się mięsa. Nie ma jeszcze takiej sytuacji na tym odcinku, żeby ryby rozpadały się w rękach. Jednak największym utrudnieniem jest bardzo duży odór - podkreślił.
Jak dodał, mimo że okolice portu w Cigacicach są miejscem spacerów okolicznych mieszkańców, to wszyscy stosują się do rozwieszonych w okolicy portu kartek z apelem: "Nie wchodź do wody". - Jesteśmy w miejscu turystycznym, więc trudno zabronić, żeby ludzie tu nie przychodzili i nie spacerowali. Ale wszyscy stosują się do zakazu i nikt nie zbliża się do wody. Nikt się nie kąpie, nikt nie stoi przy brzegu, nie ma wędkarzy, łódki prywatne też nie wypływają - podsumował.
12 sierpnia został wprowadzony zakaz wstępu do Odry w województwach zachodniopomorskim, lubuskim i dolnośląskim. Trwa oczyszczanie rzeki z truchła ryb, co jest konieczne, by nie pogłębiły się skutki tej katastrofy ekologicznej.
Źródło: PAP