Locha ze stadkiem młodych "zwiedza" wrocławski Park Złotnicki. - Zwierzęta chodzą między ludźmi, a my się boimy - mówią mieszkańcy. Wrocławscy urzędnicy przyznają, że w ostatnim czasie zgłoszeń o dzikich zwierzętach jest coraz więcej.
Żona pana Artura lochę i grupę warchlaków zauważyła podczas spaceru z dzieckiem we wtorkowe popołudnie. W środę na spacer wybrał się pan Artur i niemal w tym samym miejscu, niedaleko parkowej alejki, dzikie świnie pojawiły się ponownie. Tym razem było ich zdecydowanie więcej.
- Idę, a tu rozryty trawnik. Patrzę, a kawałek dalej locha i jej młode. To chyba dwa stadka - mówi mieszkaniec Złotnik. I denerwuje się: przecież tu chodzą ludzie na spacery, kręcą się dzieci.
Dzików tak dużo, że podpisali dodatkową umowę
Wrocławscy urzędnicy przyznają, że w ostatnim czasie do służb trafia coraz więcej zgłoszeń. Mieszkańcy skarżą się na dziki. Te najczęściej pojawiają się na Oporowie, Klecinie, Sołtysowicach i Karłowicach.
- Zawarliśmy umowę na dodatkowy odłów 50 zwierząt. Trafią do ośrodka dla dzikich zwierząt w Złotówku - informuje Anna Bytońska z biura prasowego wrocławskiego magistratu. I dodaje, że oprócz dodatkowych odłowów zwierzęta są "bez przerwy" odławiane do pułapek żywołownych. - W tym roku było to już niemal 90 sztuk - dodaje Bytońska.
Plagi nie ma, ale mieszkańcy się boją
O pladze dzików buszujących po obrzeżach miasta urzędnicy mówić jednak nie chcą. - Zwierzęta nie uznają granic administracyjnych. Ciągnie je do jedzenia. Cały czas prowadzone są działania utrzymujące populację w ryzach - zapewnia Bytońska.
To jednak nie uspokaja mieszkańców Złotnik. - Wystarczy, że locha poczuje się zagrożona, a zaatakuje. W końcu to dzikie zwierzę - opowiada pan Artur.
W przypadku zagrożenia dla życia lub mienia dziki mogą być zastrzelone.
Dziki można spotkać m.in. na wrocławskich Złotnikach:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: mat. internauty | Matka Archie