Spory fragment gzymsu odpadł z kamienicy przy ulicy Benedyktyńskiej we Wrocławiu. Nikt nie ucierpiał, ale mieszkańcy są zgodni - jeśli ktoś akurat by tamtędy przechodził, doszłoby do tragedii.
W sobotę przed południem zadysponowane do akcji zostały cztery samochody straży pożarnej, w tym jeden z drabiną z koszem.
- W budynku wielorodzinnym odpadł gzyms, który spadł na chodnik, uszkadzając zaparkowany tam samochód - mówi Mariusz Piasecki, rzecznik wrocławskiej straży pożarnej.
"Szczęście, że nikt nie szedł"
Zdarzenie zaniepokoiło okolicznych mieszkańców.
- Mnie obudził wielki huk, potężne tąpnięcie, jakby się pół budynku zawaliło. Dobrze, że nie doszło do tragedii, że nikt tamtędy nie szedł. Przecież zabiłoby każdego - komentuje pan Krzysztof wskazując ręką na stos cegieł leżących na chodniku.
- Będąc w domu usłyszałem huk. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem zawalony gzyms, który spadł na ulicę, nad wejściem do budynku. Uszkodził samochód. Szczęście, że nikt nie szedł - dodaje pan Bogumił.
Strażacy odgrodzili teren taśmą i przestawili jeden z zaparkowanych pojazdów, aby niedługo później wjechać na drabinie na górę i ręcznie zbić pozostałe, luźne elementy gzymsu. Kiedy zrobili swoje, przekazali dalsze działania policji, która powiadomiła zarządcę budynku i inspektorat budowlany.
Nasi rozmówcy na miejscu zdarzenia, oprócz samego jego opisywania, podkreślali także, iż zły stan budynku był zgłaszany do odpowiednich instytucji wielokrotnie w ciągu kilku ostatnich lat.
Do zdarzenia doszło przy ulicy Benedyktyńskiej:
Autor: ib/b / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław