Na wrocławskim Rynku niemal dwa lata temu spalił kukłę Żyda. Piotr Rybak został prawomocnie skazany na trzy miesiące więzienia. Jednak za kratki iść nie chciał. Sąd penitencjarny, po raz drugi, rozpatrywał jego wniosek o odbywanie kary w systemie dozoru elektronicznego. I tym razem zdecydował na korzyść skazanego.
W piątek wrocławski sąd penitencjarny przy Sądzie Okręgowym zdecydował, że Piotr Rybak (zgodził się na podawanie swoich danych) nie będzie musiał odsiadywać trzech miesięcy pozbawienia wolności w zakładzie karnym. Zgodnie z decyzję sądu przez trzy miesiące będzie poddany dozorowi elektronicznemu. Choć skazanemu przysługuje złożenie zażalenia do Sądu Apelacyjnego, to wydaje się, że piątkowa decyzja kończy sprawę, która zaczęła się niemal dwa lata temu.
- Postanowienie ma natychmiastową wykonalność. Teraz musimy skontaktować się z podmiotem instalującym dozór elektroniczny. My ten kontakt nawiążemy jeszcze dziś - zadeklarował Rafał Bałkowski, obrońca skazanego.
- Dzisiaj jest to zwycięstwo nie moje, ale zwycięstwo całego narodu - stwierdził Rybak.
Dlaczego sąd zdecydował się zastosować wobec skazanego możliwość odbywania kary w systemie dozoru elektronicznego? - Pozytywna opinia z miejsca zamieszkania i to że aktualnie pracuje. To wskazuje na to, że cele kary zostaną spełnione. Nie jest koniecznym, by skazany przebywał w zakładzie karnym - wyjaśnił Marek Poteralski, rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
Rybakowi wyznaczono specjalny harmonogram. Od poniedziałku do piątku może wychodzić z domu, w godzinach od 9 do 19, w celach zarobkowych. Jednak cały czas będzie musiał mieć na sobie elektroniczną opaskę. - Jeśli naruszy ten harmonogram, to wówczas wykonywana będzie kara pozbawienia wolności - podkreślił sędzia.
Rybak: spaliłem, ale nie nawoływałem do nienawiści
Listopad 2015 roku. Na wrocławskim Rynku odbywa się manifestacja przeciwko uchodźcom. W pewnym momencie na środek wychodzi Piotr Rybak. Ma ze sobą kukłę Żyda. Podpala ją. Sprawa trafia do prokuratury.
Rybak usłyszał zarzut nawoływania do nienawiści na tle wyznaniowym. Jednak do winy się nie przyznał. Utrzymywał, że do nienawiści nie nawoływał.
Wyrok, apelacja, wniosek o dozór i zażalenie
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w listopadzie 2016 roku. Był surowy: 10 miesięcy bezwzględnego więzienia. - Zdaniem sądu absolutnie nie można przyjąć żeby oskarżony nie zamierzał spalić wizerunku stereotypowego Żyda. Skoro spalił kukłę, to w tych realiach oznacza tyle, że nawoływał do nienawiści wobec osób, które ta kukła wyrażała - mówił wówczas sędzia.
Takie rozstrzygnięcie dla Rybaka było zbyt surowe. Okazało się, że jest także nie do przyjęcia dla prokuratury. Oskarżyciel publiczny chciał dla mężczyzny prac społecznych. Czytaj więcej
Sam Rybak domagał się uniewinnienia. Sąd drugiej instancji, w kwietniu 2017 roku, obniżył karę do trzech miesięcy więzienia. Skazany z wyroku nie był zadowolony.
W lipcu sprawa ponownie wróciła na wokandę. Okazało się, że Rybak nie chce odsiadywać kary w zakładzie zamkniętym. Złożył do sądu wniosek o możliwość jej odbywania w systemie dozoru elektronicznego. Ten został odrzucony. Rybak o tej decyzji mówił: "jest wymierzona przeciwko patriocie, przeciwko narodowcowi, który walczy o Polskę". A jego obrońca zapowiadał kolejne odwołanie się od rozstrzygnięcia.
Na początku września Sąd Apelacyjny uwzględnił zażalenie na postanowienie sądu penitencjarnego. I zdecydował, że sprawa formy odbycia kary przez skazanego ma zostać ponownie rozpatrzona przez sąd penitencjarny. Czytaj więcej na ten temat
Do incydentu doszło na wrocławskim Rynku:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN