Ze zbocza Ślęży, niedaleko Sobótki na Dolnym Śląsku, jakiś czas temu zniknęła kamienna tablica z czasów III Rzeszy. Odnalazła się w Wielkiej Brytanii u prywatnego kolekcjonera, który pochwalił się nią w sieci. Sprawą zainteresowali się internauci, a po licznych zgłoszeniach, również polskie instytucje, w tym prokuratura.
Zaginięcia historycznego głazu być może nikt by nie zauważył, gdyby nie jeden post na Facebooku. Brytyjski kolekcjoner przedmiotów, artefaktów i uzbrojenia z czasów III Rzeszy podzielił się na portalu społecznościowym swoim nowym nabytkiem. Opublikował zdjęcia dużych rozmiarów kamienia z wyrytymi na nim informacjami o budowie lokalnej drogi przez Reichsarbeitsdienst – działającą od 1935 roku młodzieżową organizację świadczącą obowiązkową, nieodpłatną pracę na rzecz państwa. W jego centralnej części widać symbol RAD – charakterystyczne kłosy, a między nimi szpadel. Jest też nazwa miejscowości: Zobten. Czyli dzisiejsza Sobótka.
TWC update: A recent find for the Collection’s memorial garden is this RAD stone found buried at the site of an old RAD...
Posted by The Wheatcroft Collection on Sunday, February 7, 2021
Pod postem kolekcjonera kilka osób oburzyło się, że kamień został zabrany właśnie z okolic miasta na Dolnym Śląsku, a dokładniej ze zbocza mieszczącej się nieopodal Ślęży. Brytyjczyk tłumaczył, że kupił obiekt w Niemczech. Po licznych doniesieniach mieszkańców Sobótki i innych okolicznych miejscowości zadziałać postanowiły polskie instytucje.
OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO >>>
Tablica z czasów III Rzeszy
Zszokowana zniknięciem kamienia jest dyrektor Muzeum Ślężańskiego Monika Szima-Efinowicz.
- Nie sądzę, aby kolekcjoner nie wiedział, co do niego trafiło. Na zdjęciach widać wyraźnie napis Zobten. Sprawdzić, o jaką miejscowość chodzi, to żaden problem. Ten przedmiot jest w zasadzie podpisany. Mężczyzna musiał wiedzieć, że jest on z Sobótki. Jeżeli miałby dobre intencje, to mógł kogoś poinformować – uważa historyczka.
Szima-Efinowicz przybliża historię samej tablicy. Tłumaczy, że w regionie Sobótki istniały trzy obozy, do których młodzież niemiecka - w duchu narodowego socjalizmu - przyjeżdżała na pół roku do pracy.
- Ten kamień upamiętniał oddanie do użytku, w ramach prac organizacji, fragmentu drogi na Ślężę. Takie obiekty powinny znajdować się zabezpieczone w miejscach, w których zostały pierwotnie umieszczone. W ten sposób dowiadujemy się, jak taka droga powstała. One też wpisują się w nasz krajobraz. Ta tablica długi czas znajdowała się na rozwidleniu leśnych dróg – mówi dyrektorka Muzeum Ślężańskiego.
"Historia tego miejsca"
Samo zniknięcie kamienia nie jest nową sprawą. Jak słyszymy, w lesie nie ma go już prawdopodobnie od około dwóch lat. Jednak dopiero w ostatnim miesiącu zrobił się "ruch" za sprawą wyżej wspomnianego postu zamieszczonego na portalu społecznościowym.
Zarządcą terenu, z którego zniknął kamień, jest Nadleśnictwo Miękinia. Zwróciliśmy się do Lasów Państwowych z pytaniami o nadzór nad tego typu obiektami.
- Wystąpiliśmy do konserwatora zabytków z zapytaniem o wskazanie zaleceń konserwatorskich dla takich znalezisk na naszym terenie. Ten konkretny obiekt nie był wpisany do ewidencji zabytków. Mogę podejrzewać, że eksponowanie przez leśniczego pamiątki z symbolami III Rzeszy przy drodze mogłoby wzbudzić uzasadnione oburzenie niektórych osób. Wiemy o jeszcze jednym takim kamieniu. Gdy się okaże, że jest to rzecz, którą trzeba traktować jako zabytek, to będzie podlegać z mocy ustawy ochronie – tłumaczy nadleśniczy Nadleśnictwa Miękinia Waldemar Zaremba.
Jeśli decyzja konserwatora będzie inna, nadleśniczy chciałby, aby taki obiekt umieścić w muzeum. - To jest historia tego miejsca, tego rejonu. Lepsza, gorsza, ale jest. Na pewno nie warto, aby ktoś to zabrał i eksponował u siebie w ogródku – przyznaje Zaremba.
Postępowanie prokuratorskie
Dolnośląska wojewódzka konserwator zabytków na wstępie przyznała, że kompetencje jej urzędu w tej sprawie są mocno ograniczone, gdyż obiekt nie był zewidencjonowany jako zabytek.
- Jeśli ludzie takie elementy widzą, to powinni nam zgłaszać. Gdyby takie zgłoszenie było, to pewnie wystąpilibyśmy do muzeum w Sobótce, żeby to wzięli i pewnie coś zaczęłoby się dziać, aby ten obiekt zabezpieczyć. Tyle lat po wojnie leżał w jednym miejscu i ktoś go w końcu ukradł. Myśmy o tym obiekcie nie wiedzieli. Ale jest jednak pamiątką historyczną związaną z historią tych ziem, w związku z czym złożyliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Czekamy na działania prokuratury – mówi DWKZ Barbara Nowak-Obelinda.
Potwierdziliśmy, że śledczy już zajmują się tą sprawą, ale jest ona na wczesnym etapie. - Prowadzone jest postępowanie przez Prokuraturę Rejonową Wrocław-Krzyki Zachód. To świeża sprawa. Nie mam na razie więcej informacji do przekazania – mówi Radosław Żarkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Na razie nie wiadomo zatem, czy strona polska będzie zabiegać o zwrot kamienia w okolice Sobótki. Próbowaliśmy skontaktować się z brytyjskim kolekcjonerem, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze pytania.
Konserwator zabytków wierzy w pomyślne rozwiązanie całej tej sytuacji. - Jestem sobie w stanie wyobrazić, że jakiś kolekcjoner zwraca taki obiekt. Na przykład daje w prezencie muzeum sobótczańskiemu. Czasem wierzę w rozwiązania proste – uśmiecha się Nowak-Obelinda.
Autorka/Autor: ib/gp
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Adam Dziura, licencja GNU