Ze zbocza Ślęży, niedaleko Sobótki na Dolnym Śląsku, jakiś czas temu zniknęła kamienna tablica z czasów III Rzeszy. Odnalazła się w Wielkiej Brytanii u prywatnego kolekcjonera, który pochwalił się nią w sieci. Sprawą zainteresowali się internauci, a po licznych zgłoszeniach, również polskie instytucje, w tym prokuratura.
Zaginięcia historycznego głazu być może nikt by nie zauważył, gdyby nie jeden post na Facebooku. Brytyjski kolekcjoner przedmiotów, artefaktów i uzbrojenia z czasów III Rzeszy podzielił się na portalu społecznościowym swoim nowym nabytkiem. Opublikował zdjęcia dużych rozmiarów kamienia z wyrytymi na nim informacjami o budowie lokalnej drogi przez Reichsarbeitsdienst – działającą od 1935 roku młodzieżową organizację świadczącą obowiązkową, nieodpłatną pracę na rzecz państwa. W jego centralnej części widać symbol RAD – charakterystyczne kłosy, a między nimi szpadel. Jest też nazwa miejscowości: Zobten. Czyli dzisiejsza Sobótka.
Pod postem kolekcjonera kilka osób oburzyło się, że kamień został zabrany właśnie z okolic miasta na Dolnym Śląsku, a dokładniej ze zbocza mieszczącej się nieopodal Ślęży. Brytyjczyk tłumaczył, że kupił obiekt w Niemczech. Po licznych doniesieniach mieszkańców Sobótki i innych okolicznych miejscowości zadziałać postanowiły polskie instytucje.
Tablica z czasów III Rzeszy
Zszokowana zniknięciem kamienia jest dyrektor Muzeum Ślężańskiego Monika Szima-Efinowicz.
- Nie sądzę, aby kolekcjoner nie wiedział, co do niego trafiło. Na zdjęciach widać wyraźnie napis Zobten. Sprawdzić, o jaką miejscowość chodzi, to żaden problem. Ten przedmiot jest w zasadzie podpisany. Mężczyzna musiał wiedzieć, że jest on z Sobótki. Jeżeli miałby dobre intencje, to mógł kogoś poinformować – uważa historyczka.
Szima-Efinowicz przybliża historię samej tablicy. Tłumaczy, że w regionie Sobótki istniały trzy obozy, do których młodzież niemiecka - w duchu narodowego socjalizmu - przyjeżdżała na pół roku do pracy.
- Ten kamień upamiętniał oddanie do użytku, w ramach prac organizacji, fragmentu drogi na Ślężę. Takie obiekty powinny znajdować się zabezpieczone w miejscach, w których zostały pierwotnie umieszczone. W ten sposób dowiadujemy się, jak taka droga powstała. One też wpisują się w nasz krajobraz. Ta tablica długi czas znajdowała się na rozwidleniu leśnych dróg – mówi dyrektorka Muzeum Ślężańskiego.
"Historia tego miejsca"
Samo zniknięcie kamienia nie jest nową sprawą. Jak słyszymy, w lesie nie ma go już prawdopodobnie od około dwóch lat. Jednak dopiero w ostatnim miesiącu zrobił się "ruch" za sprawą wyżej wspomnianego postu zamieszczonego na portalu społecznościowym.
Zarządcą terenu, z którego zniknął kamień, jest Nadleśnictwo Miękinia. Zwróciliśmy się do Lasów Państwowych z pytaniami o nadzór nad tego typu obiektami.
- Wystąpiliśmy do konserwatora zabytków z zapytaniem o wskazanie zaleceń konserwatorskich dla takich znalezisk na naszym terenie. Ten konkretny obiekt nie był wpisany do ewidencji zabytków. Mogę podejrzewać, że eksponowanie przez leśniczego pamiątki z symbolami III Rzeszy przy drodze mogłoby wzbudzić uzasadnione oburzenie niektórych osób. Wiemy o jeszcze jednym takim kamieniu. Gdy się okaże, że jest to rzecz, którą trzeba traktować jako zabytek, to będzie podlegać z mocy ustawy ochronie – tłumaczy nadleśniczy Nadleśnictwa Miękinia Waldemar Zaremba.
Jeśli decyzja konserwatora będzie inna, nadleśniczy chciałby, aby taki obiekt umieścić w muzeum. - To jest historia tego miejsca, tego rejonu. Lepsza, gorsza, ale jest. Na pewno nie warto, aby ktoś to zabrał i eksponował u siebie w ogródku – przyznaje Zaremba.
Postępowanie prokuratorskie
Dolnośląska wojewódzka konserwator zabytków na wstępie przyznała, że kompetencje jej urzędu w tej sprawie są mocno ograniczone, gdyż obiekt nie był zewidencjonowany jako zabytek.
- Jeśli ludzie takie elementy widzą, to powinni nam zgłaszać. Gdyby takie zgłoszenie było, to pewnie wystąpilibyśmy do muzeum w Sobótce, żeby to wzięli i pewnie coś zaczęłoby się dziać, aby ten obiekt zabezpieczyć. Tyle lat po wojnie leżał w jednym miejscu i ktoś go w końcu ukradł. Myśmy o tym obiekcie nie wiedzieli. Ale jest jednak pamiątką historyczną związaną z historią tych ziem, w związku z czym złożyliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Czekamy na działania prokuratury – mówi DWKZ Barbara Nowak-Obelinda.
Potwierdziliśmy, że śledczy już zajmują się tą sprawą, ale jest ona na wczesnym etapie. - Prowadzone jest postępowanie przez Prokuraturę Rejonową Wrocław-Krzyki Zachód. To świeża sprawa. Nie mam na razie więcej informacji do przekazania – mówi Radosław Żarkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Na razie nie wiadomo zatem, czy strona polska będzie zabiegać o zwrot kamienia w okolice Sobótki. Próbowaliśmy skontaktować się z brytyjskim kolekcjonerem, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze pytania.
Konserwator zabytków wierzy w pomyślne rozwiązanie całej tej sytuacji. - Jestem sobie w stanie wyobrazić, że jakiś kolekcjoner zwraca taki obiekt. Na przykład daje w prezencie muzeum sobótczańskiemu. Czasem wierzę w rozwiązania proste – uśmiecha się Nowak-Obelinda.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Adam Dziura, licencja GNU