Na autostradzie A4 samochód dostawczy wjechał z dużą prędkością w naczepę ciężarówki. Zakleszczony w kabinie nieprzytomny pasażer czekał na pomoc. Jednak dojazd ratowników trwał dłużej niż zwykle. Kierowcy czekający w korku nie utworzyli bowiem korytarza życia.
We wtorek po godzinie 11 służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie o wypadku na 69. kilometrze autostrady A4 w kierunku Zgorzelca. W zdarzeniu udział brały dwie ciężarówki oraz samochód dostawczy.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że ciężarówka zmieniała pas z prawego na lewy, którym jechał bus. Kierowca prawdopodobnie nie zdążył wyhamować i wjechał w naczepę z dużą prędkością, następnie uderzając w jeszcze jedną ciężarówkę – informuje Dominika Kwakszys, rzeczniczka złotoryjskiej policji.
Potężne uderzenie od strony pasażera zmiażdżyło kabinę busa. W środku zakleszczony był nieprzytomny pasażer. Kiedy ratownicy w końcu wykonali do niego dostęp, wyciągnęli go ze środka i udzielili pierwszej pomocy, na ratunek było już jednak za późno. 25-latek zmarł. Kierowca z obrażeniami trafił do szpitala. Kierującym z ciężarówek nic poważnego się nie stało.
"Tragedia"
Ochotnicza Straż Pożarna w Brochocinie (najbliższa jednostka przy węźle autostradowym, na którym doszło do wypadku) była jedną z jednostek zadysponowanych do wypadku. Jak przekazują strażacy, dojazd wszystkich służb był utrudniony przez brak korytarza życia.
- Konstrukcja tego odcinka autostrady, pozbawiona pobocza awaryjnego, stanowi niebezpieczeństwo dla pojazdów, które poruszają się w takim natężeniu ruchu. Nazywany jest czarnym odcinkiem. Miejsce niefortunne, zdarza się tam wiele wypadków. W tamtym roku odnotowaliśmy kilka w tamtym miejscu, na tej samej nitce – mówi Tomasz Halikowski, prezes OSP Brochocin.
Strażak opisuje, że dojechanie do wyżej opisywanego wypadku to była "tragedia".
- Wiemy, że jedziemy do poszkodowanej osoby, że jest ona zakleszczona w pojeździe. I stoimy w korku. To chyba najgorsze uczucie dla ratownika – zaznacza prezes OSP w Brochocinie.
"Dojazd wydłużony pięciokrotnie"
Halikowski przypomina, że utworzenie korytarza życia jest obecnie obowiązkiem kierowców. Zaznacza, że każde zatrzymanie na autostradzie, każdy korek, wiążę się najprawdopodobniej z jakimś zdarzeniem drogowym. Niedopuszczalną sytuacją jest - jak to miało miejsce wczoraj - że ciężarówka wyłamuje się, wyjeżdża z szyku i jedzie pasem, który utworzyli inni kierowcy.
- W końcu ten korytarz udało się zrobić. Przykra sprawa, że nie udało się to od początku. Wydłużyło nam to dojazd pięciokrotnie. Trudno powiedzieć, czy we wczorajszym przypadku i tych poważnych obrażeniach pasażera busa, coś by zmienił nasz szybszy przyjazd – przyznaje strażak.
Michał Rudziak z OSP w Brochocinie, kierowca wozu, dodaje, że widzieli pretensję w oczach kierowców, którzy do czasu ich przyjazdu próbowali pomagać. - Widać było, że patrzyli na zegarki, że tak długo dojeżdżaliśmy. Później im wszystko wytłumaczyliśmy, ale na początku nie było czasu, mieliśmy swoją robotę do wykonania – mówi.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: OSP Brochocin