Pies był bardzo słaby i skrajnie wychudzony. Kiedy wolontariusze podali mu jedzenie, rzucił się na nie momentalnie. Nadal jednak pozostawał życzliwy dla ludzi. Także dla mężczyzny, który się go wyparł.
Ekostraż otrzymała anonimową informację z okolic Prusic (woj. dolnośląskie). Zgłaszający informował, że na jednej z posesji znajduje się wygłodniały pies.
- Kiedy tam przyjechaliśmy, zobaczyliśmy na podwórku bardzo wychudzoną suczkę. Była bardzo osłabiona, ale nie bała się kontaktu. Przy tej posesji było kilka mieszkań. Suczka zaprowadziła nas pod jedne z drzwi - mówi Anna Chrobot z ekostraży.
Jak relacjonuje dalej, z lokalu wyszedł mężczyzna, który został przez psa rozpoznany i życzliwie przywitany. Jednak na pytanie, czy to jego pies, ten odpowiedział przecząco. Wyparł się, chociaż jak zaznacza Chrobot, wszystko wskazywało, że to właśnie on był właścicielem.
Kto przygarnie psa?
Mężczyzna bez namysłu stwierdził, że jak chcą, to wolontariusze mogą go zabrać. Żaden z sąsiadów również nie chciał pomóc. Wszyscy zamykali drzwi bez słowa. I tu jest problem, ponieważ przy braku świadków, nie można nikogo pociągnąć do odpowiedzialności za stan zwierzęcia.
Na szczęście w przypadku tej suczki stan zdrowia powinien się teraz poprawiać. Została zabrana, nakarmiona i zbadana przez weterynarza. Potwierdził, to co było jasne od początku - jej zły stan nie był spowodowany żadną chorobą, a niedożywieniem.
Posłuszny pies jak na razie zamieszkał w bloku, w mieszkaniu tymczasowym. Ponoć jazdą windą to dla niej mordęga. Wolontariusze już rozglądają się za stałym domem dla niej.
Psa zabrano z jednej z posesji z okolic Prusic:
Autor: ib/mś / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Ekostraż