Prokuratorzy z Opola skierowali do sądu apelację od wyroku w sprawie lekarki, która przyjmowała poród córek sztangisty Bartłomieja Bonka. Kobieta oskarżona była o nieumyślne spowodowanie zgonu jednej z dziewczynek. Pod koniec września sąd warunkowo umorzył jej sprawę, bo jak uznano "stopień winy lekarki nie był znaczny". Śledczy chcą, by wyrok został uchylony i przekazany do ponownego rozpatrzenia. Tego samego domagają się Bartłomiej Bonk i jego żona.
- Prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego w Opolu apelację od wyroku Sądu Rejonowego w Opolu z dnia 29 września 2015 roku w sprawie przeciwko Hannie Ż. o nieumyślne spowodowanie zgonu Julii B. - poinformowała Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Pod koniec września sąd warunkowo umorzył postępowanie w sprawie Hanny Żwirskiej-Lembrych (lekarka zgodziła się na podawanie swoich danych) na okres dwóch lat próby. Uznano bowiem, że "stopień winy oskarżonej nie był znaczny". Sędzia Hubert Frankowski podkreślał, że na wyroku zaważył m.in. brak jednoznacznych sygnałów, że z rodzącą się drugą z bliźniaczek w czasie porodu działo się coś złego, a także wzorowa opinia o wcześniej pracy oskarżonej lekarki i to, że nie była karana.
Teraz prokuratorzy kwestionują tę decyzję sądu. I jak mówi Sieradzka: domagają się uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania.
"Muszę to doprowadzić do końca"
Pełnomocnik rodziny Bonków także zapowiadała możliwość odwołania od wyroku. - Nasza apelacja została złożona 26 października. Domagamy się tego samego co opolska prokuratura - mówi mecenas Joanna Kopania, która reprezentuje rodzinę sztangisty. Natomiast w 2014 roku Bartłomiej Bonk mówił reporterce programu "Blisko Ludzi" TTV, że do końca będzie walczył o sprawiedliwość. - Muszę tę sprawę doprowadzić do końca. Dlatego też to nagłośniłem. Wiem, że sprawiedliwość dosięgnie tych, którzy zabili mi dziecko - mówił wtedy sportowiec.
Szpitalna komisja: lekarze popełnili błąd
Córki państwa Bonków przyszły na świat 20 listopada 2012 roku w Opolu. Pierwsza urodziła się w stanie dobrym, druga, po trzech kwadransach, z ostrym niedotlenieniem mózgu. Mała Julia zmarła 13 lutego 2014 roku.
Szpital powołał wewnętrzną komisję do zbadania sprawy. Ta uznała, że prowadzący poród lekarze popełnili błędy, m.in. nie podjęli decyzji o cesarskim cięciu. Dyrekcja szpitala złożyła w tej sprawie doniesienie do prokuratury.
Przed sądem toczy się też sprawa cywilna dotycząca porodu. Czytaj więcej na ten temat
Odwołanie od decyzji sądu trafiło do Sądu Okręgowego w Opolu:
Autor: tam/sk / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24