Przeszło tysiąc kamer obserwuje codziennie wrocławskie skrzyżowania. Do końca września ma pojawić się kolejne pięćset. Urzędnicy tłumaczą, że w stolicy Dolnego Śląska powstaje zaawansowany system sterowania ruchem. Jak będzie działać?
Od kilku tygodni na wrocławskich skrzyżowaniach pojawiają się nowe kamery. Na samym pl. Jana Pawła II jest ich około dwudziestu. Na pl. Strzegomskim - około piętnastu. Podobna ich liczba znajduje się na pl. Dominikańskim oraz nad skrzyżowaniem Świdnickiej z Piłsudskiego. A to nie wszystko. Kamery obserwują też okolice placu Grunwaldzkiego, rondo Raegana i przeszło 150 innych skrzyżowań w mieście.
Tysiące elektronicznych oczu
- To są oczy systemu - tłumaczy Błażej Trzcinowicz z wrocławskiego urzędu miejskiego. - System podejmuje decyzje o tym, jak "przydzielać" zielone światło dla poszczególnych uczestników ruchu, ale potrzebuje wiedzieć o tym, co się dzieje na jezdni, ponieważ ta sytuacja jest zmienna - dodaje.
Jak to działa?
I choć brzmi to prosto, w rzeczywistości sprawa jest skomplikowana. Jak wyjaśnia Trzcinowicz, większość kamer cały czas obserwuje na skrzyżowaniu jedno miejsce. Obraz z przeszło tysiąca obiektywów światłowodami trafia do komputerów o potężnej mocy obliczeniowej i jest analizowany przy pomocy specjalistycznego oprogramowania.
W ten sposób na bieżąco monitorowana ma być sytuacja na wrocławskich drogach.
Miasto pod kontrolą
Przeanalizowane przez komputery informacje mają być wyświetlane, m.in. na specjalnych, dużych tablicach. Dzięki temu kierowcy dowiedzą się, na których ulicach są korki, utrudnienia czy wypadki albo gdzie znajdą wolne miejsca parkingowe.
Całość systemu dopełniają znane już wrocławianom tablice świetlne umieszczone na przystankach. Dzięki nim pasażerowie czekający na tramwaj czy autobus, mogą przeczytać za ile minut przyjedzie ten, na który czekają.
- Te wszystkie elementy tworzą ITS Wrocław, który łącznie kosztuje 109 mln zł - mówi Trzcinowicz. - To się nazywa smart city czyli inteligentne miasto. Przygotowanie do tego, żeby sterować miastem z poziomu centralnego, żeby mieć informacje o tym, jak miasto się zachowuje, jak reaguje w każdej chwili dnia, tygodnia czy roku - dodaje.
Na razie trwa testowanie systemu, który w pełni ma działać jesienią.
Wielki Brat patrzy. I nagrywa
Duża liczba kamer nad skrzyżowaniami nie wszystkim się podoba.
- To sposób na inwigilowanie obywateli. Totalny Wielki Brat! - oburza się Grzegorz, taksówkarz z kilkunastoletnim stażem. - Przecież taki system zbiera tysiące danych: kto z kim szedł, którędy i czym jechał, jaki pojazd przekroczył prędkość, czy przejechał na czerwonym świetle - dodaje.
- To nie są urządzenia do wystawiania mandatów. Do tego typu zadań służą inne, które muszą mieć homologacje - uspokaja Trzcinowicz. - Montowane kamery służą jedynie inżynierii ruchu i jego optymalizacji w dużym mieście - dodaje.
Przyznaje jednak, że obraz z półtora tysiąca kamer ma być zapisywany na dyskach i przechowywany przez miesiąc. Po tym czasie nagrania mają być kasowane.
Autor: drud/mz/k / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | Marcin Walczak