Prokuratura Rejonowa w Lubinie oskarżyła 33-letniego Macieja M. o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Podczas przesłuchania mężczyzna przyznał się do jeszcze jednej zbrodni, którą popełnił dwa lata temu. Śledczym wyjawił, że w trakcie zabijania czuje euforię i staje się "panem życia i śmierci".
Do ostatniego z zabójstw doszło w marcu 2014 roku w Chocianowie (woj. dolnośląskie).
- Mężczyźni razem spożywali alkohol. Gdy pokrzywdzony rozlał niewielką ilość trunku na podłogę, wzburzony tym Maciej M. wstał i kopnął go w okolice mostka. Wtedy 57-letni mężczyzna upadł. Gdy zaczął się podnosić oskarżony sięgnął po leżący na meblach młotek i zadał ofierze co najmniej 20 ciosów w głowę. Następnie wytarł młotek w szmatę i poszedł do domu. W mieszkaniu spalił w piecu kaflowym spodnie i bluzę, w które był ubrany w trakcie zbrodni - wyjaśnia okoliczności zbrodni Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Pobity mężczyzna zmarł na miejscu. Dopiero po kilku dniach jego zwłoki znalazła sąsiadka.
Druga zbrodnia
Śledczy ustalili z kim pokrzywdzony kontaktował się ostatnio oraz z kim spożywał alkohol. To doprowadziło ich do jedynego podejrzanego, Macieja M., który początkowo przyznawał się do popełnionej zbrodni.
- Przesłuchany w charakterze podejrzanego przyznał się do morderstwa i złożył obszerne zeznania. Opowiedział wówczas o morderstwie sprzed dwóch lat. W lipcu 2012 roku miał zabić swojego innego kolegę - tłumaczy Łukasiewicz. I opowiada o tym, jak doszło do przestępstwa. - Oskarżony pojechał do znajomego w odwiedziny. Po drodze kupił pół litra wódki. Nikogo jednak w domu nie zastał. Wówczas wybił szybę w oknie i wszedł do środka, gdzie sam wypił zakupiony wcześniej alkohol. Po godzinie przyszedł do domu pokrzywdzony. Miał pretensje, że Maciej M. wszedł bez pytania. Wówczas oskarżony uderzył go pięścią w mostek, a gdy ten przewrócił się na łóżko nachylił się nad nim i ręką ścisnął za szyję. To doprowadziło do śmierci przez uduszenie - kontynuuje Łukasiewicz.
Następnie zabójca pojechał do sklepu po piwo, wypił je w domu zamordowanego, po czym zamknął drzwi na kłódkę od zewnątrz i wrócił do siebie.
"Pan życia i śmierci"
Podczas pierwszego przesłuchania Maciej M. stwierdził przed śledczymi, że chciał zobaczyć, jak to jest kogoś zabić i dlatego dokonał obu zbrodni. - Twierdził, że w trakcie zabijania czuł euforię, czuł się "panem życia i śmierci" - mówi Łukasiewicz.
Podczas wizji lokalnych oskarżony dokładnie opisał przebieg zdarzeń, który został potwierdzony przez biegłych. Jednak podczas kolejnego przesłuchania wycofał się ze swoich wcześniejszych zeznań.
- Maciej M. stwierdził, że to inny mężczyzna uderzał młotkiem pokrzywdzonego. Nie przyznał się również do zabójstwa znajomego w 2012 roku. Wyjaśnił, że prawdą jest, że spożywał z nim alkohol - dodaje Łukasiewicz.
Prokuratura oskarżyła mężczyznę o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Biegli stwierdzili, że Maciej M. jest zdrowy psychicznie i był poczytalny w trakcie zbrodni. Grozi mu za to nawet dożywocie.
Autor: zuza / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24