Gdy policjanci z Krapkowic zatrzymali do kontroli pijanego kierowcę, ten poprosił o pomoc kolegę. Miał przyjechać i odberać auto. Okazało się jednak, że znajomy sam był pod wpływem alkoholu. Teraz obaj mieszkańcy Zdzieszowic (woj. opolskie) za jazdę po alkoholu odpowiedzą przed sądem.
- W nocy z 26 na 27 grudnia policjanci ze Zdzieszowic zatrzymali do kontroli osobowego volkswagena. Badanie trzeźwości wykazało, że prowadzący go 23-latek miał ponad promil alkoholu w organizmie - informuje asp. sztab. Jarosław Waligóra z policji w Krapkowicach. Okazało się, że mężczyzna nie miał również prawa jazdy.
Chciał pomóc, stracił prawo jazdy
Gdy funkcjonariusze zabronili zatrzymanemu kierowcy dalszej jazdy, ten zadzwonił po znajomego, by odebrał jego samochód. 20-letni kolega przyjechał własnym autem już po kilku minutach. Plan był prosty: kolega miał odwieźć zatrzymany samochód na parking i pieszo wrócić po swój pojazd.
- Przed przekazaniem kluczyków policjanci zbadali go alkomatem. Urządzenie pokazało, że młody mężczyzna miał prawie 0,5 promila alkoholu w organizmie - wyjaśnia Waligóra. - Sam stracił prawo jazdy - dodał.
Teraz obaj mężczyźni odpowiedzą przed sądem. Starszemu z zatrzymanych może grozić do 2 lat więzienia. Młodszy odpowie za wykroczenie. Obu mężczyznom grozi również sądowy zakaz kierowania pojazdami.
Autor: mir / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24