W poniedziałek lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przez niemal 6 godzin walczyli o jedyną nerkę 57-latka. Po zabiegu nie wiadomo było czy podejmie ona pracę. Dziś medycy poinformowali, że narząd pracuje. Wcześniej pomylili się i wycięli mężczyźnie zdrową nerkę zamiast tej ze złośliwym guzem.
- Pacjent zostanie przeniesiony do kliniki urologii, będziemy go teraz obserwować. Na razie nerka pracuje prawidłowo - poinformowała we wtorek rano Monika Kowalska, rzecznik Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
W poniedziałek po wielogodzinnym zabiegu lekarze przekazywali, że udało się wyciąć 10-centymetrowy guz. - Pacjentowi została 1/2 nerki. Dopiero za kilkanaście godzin będzie wiadomo jak będzie pracować - mówił tuż po operacji prof. Romuald Zdrojowy z Kliniki Urologii i Onkologii Urologicznej USK. Jednak przyznawał, że na razie trudno mówić o jakichkolwiek rokowaniach.
W międzyczasie pacjent został umieszczony na szczycie listy do przeszczepu. - To jest zabezpieczenie, które jesteśmy mu dłużni jako szpital, który zawinił, jako sprawca tego nieszczęścia - zapewniał prof. Piotr Szyber, ordynator Kliniki Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Transplantacyjnej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Nowe szpitalne procedury
Po pomyłce do której doszło 12 maja w szpitalu, który podlega pod wrocławski Uniwersytet Medyczny, wprowadzono dodatkowe procedury obowiązujące podczas operacji. - Na sali musi znajdować się obraz radiologiczny plus negatoskop. Musi też być zaznaczona strona i miejsce zabiegu, a cały zespół musi być poinformowany co będzie operowane - wyjaśniał prof. dr hab. Marek Ziętek, rektor UM. I podkreślał, że każdorazowo taką informacją będzie musiał usłyszeć pacjent i cały zespół operacyjny, który zaakceptuje wiadomość. Dopiero wtedy medycy będą mogli przystąpić do operacji.
Sprawę bada prokuratura i rzecznik odpowiedzialności zawodowej
Lekarz, który prowadził operację został zawieszony. Jak podkreślił jego bezpośredni przełożony był to "bardzo dobry, doświadczony lekarz" i "bardzo przeżywa to, co się stało". Pomyłce w szpitalu przy ul. Borowskiej przyjrzy się nie tylko prokuratura, która bada sprawę, ale też okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej z Dolnośląskiej Izby Lekarskiej. - W trakcie mojej kadencji nie miałem do czynienia z takimi sprawami - przyznał dr n. med. Piotr Piszko z DIL.
Do pomyłki przy operacji doszło w szpitalu przy ul. Borowskiej:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | M. Skrobotowicz