Ponad roku temu na budowie nowych bloków Elektrowni Opole doszło do wypadku. Podczas prac złamał się wysięgnik dźwigu. W windzie technicznej żurawia były dwie osoby. Jeden z mężczyzn zginął na miejscu. Drugi zmarł po kilkudziesięciu minutach w szpitalu. Ranny został też operator dźwigu. Czytaj więcej na ten temat.
Pracownicy budowy byli w szoku. - Nigdy nie widziałem, żeby dźwig zachował się w taki sposób - mówił kierownik prac.
PIP: przyczyną awaria
Wyjaśnieniem przyczyn tragedii i wskazaniem ewentualnych winnych zajmuje się prokuratura. Jednak swoje postępowanie zakończyła Państwowa Inspekcja Pracy w Opolu. - Główną przyczyną tego zdarzenia, w ocenie naszych inspektorów, był problem techniczny. Potwierdzono, że doszło do uszkodzenia przekładni zębatej napędu wysięgnika żurawia - informuje Tomasz Krzemieniowski, zastępca Okręgowego Inspektora Pracy ds. nadzoru. Wyjaśnia, że zębatki odpowiadają za pochylenie wysięgnika w górę i w dół. - To właśnie tam doszło do uszkodzenia, które doprowadziło do niekontrolowanego opadnięcia wysięgnika, a w efekcie złamania się żurawia - wyjaśnia przedstawiciel PIP.
I dodaje, że inspektorzy w trakcie prac "potwierdzili okoliczności towarzyszące", które mogły się przyczynić do wypadku, ale nie były jego główną przyczyną. - Operator miał niewielkie doświadczenie w pracy na takim żurawiu. Nie znał też języków obcych, w których wyświetlały się komunikaty w kabinie - mówi Krzemieniowski. Co więcej, dźwig w okresie przed wypadkiem pracował w tandemie z innym żurawiem. - To jest dopuszczalne, ale to okoliczność, która pośrednio mogła mieć wpływ na to, co wydarzyło się w lutym - przyznaje Krzemieniowski.
Wiadomo, że w momencie wypadku dźwig nie był przeciążony, bo podnosił jedynie kosz z dwoma pracownikami.
Tragiczny wypadek na terenie Elektrowni Opole
Do wypadku doszło podczas prac budowlanych na terenie Elektrowni Opole:
Mapy dostarcza Targeo.pl
Autor: tam/mś / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24