Nie żyje dwuletnia dziewczynka, która w niedzielę wpadła do przydomowego szamba. Policja i prokuratura wyjaśniają okoliczności tragedii.
Do wypadku doszło w niedzielne południe w Opolu. Dwuletnią dziewczynką opiekował się ojciec. W pewnym momencie, jak informowała policja, mężczyzna zauważył, że dziecko zniknęło. Córkę odnalazł w szambie.
Przegrana walka o życie
Dwulatkę, w ciężkim stanie, przewieziono do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu. Tam, przez ponad trzy godziny, była reanimowana. Lekarzom udało się przywrócić funkcje życiowe dziewczynki, która trafiła na dziecięcy oddział intensywnej terapii.
- Dziecko zmarło w nocy z niedzieli na poniedziałek - przekazał dr n. med. Wojciech Walas, ordynator oddziału anestezjologii i intensywnej terapii dzieci i noworodków USK w Opolu.
Sprawdzają, jak doszło do tragedii i kto mógł zawinić
Trwa śledztwo w celu wyjaśnienia przyczyn tragedii. Jak informuje Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu, na razie postępowanie prowadzone jest w sprawie, a to oznacza, że na tym etapie nikt nie usłyszał zarzutów.
- Śmierć dziecka oznacza, że w zostanie zmieniona kwalifikacja w postanowieniu o wszczęciu śledztwa - mówi prokurator. I dodaje, że początkowo postępowanie zostało wszczęte w kierunku narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Teraz śledczy będą badać, czy w tym przypadku nie doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci.
W niedzielę, na posesji, na której doszło do zdarzenia, przeprowadzono oględziny. Zabezpieczono też monitoring, choć nie wiadomo, czy zarejestrował on moment wypadku. Śledczy przesłuchali też ojca dziewczynki i dwóch świadków, którzy brali udział w poszukiwaniach dziecka i jego resuscytacji.
Dziecko przebywało w opolskim szpitalu:
Autor: tam/mś / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: prostozopolskiego.pl