"Do czasu wyjaśnienia sprawy, pracownik ochrony nie będzie pełnił dyżurów"- napisała w oświadczeniu rzeczniczka wrocławskiego szpitala, w którym w nocy z piątku na sobotę doszło do awantury. Ochroniarz miał wtedy powalić na ziemię kobietę, której matka wiele godzin czekała na badanie na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
W specjalnym oświadczeniu Agnieszka Czajkowska, rzecznik Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu potwierdza, że w nocnym incydencie z 17 maja brał udział pracownik ochrony placówki.
Ochroniarz miał powalić na ziemię kobietę, która wraz z matką czekała na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
"Dyrekcja zwróciła się do firmy, która zabezpiecza szpital w zakresie ochrony, z prośbą o wyjaśnienie sytuacji i zbadanie, czy pracownik nie przekroczył swoich uprawnień w czasie interwencji w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym" - pisze Czajkowska.
Jednocześnie podkreśla, że do czasu wyjaśnienia wszystkich okoliczności tej sprawy, mężczyzna nie będzie pełnił dyżurów w szpitalu.
Dwa postępowania ws. awantury
Niezależnie od procedur firmy zewnętrznej, i szpital zbada tę sprawę. "Powołaliśmy zespół, który zajmie się wyjaśnieniem okoliczności tego zdarzenia" - czytamy. Rzeczniczka pisze też: "Ten incydent nie powinien mieć miejsca. Dołożymy wszelkich starań, żeby do podobnych sytuacji nie doszło w przyszłości ".
Nocna awantura na SOR
W nocy z 16 na 17 maja pani Natalia miała czekać wiele godzin na przyjęcie do Specjalistycznego Oddziału Ratunkowego w szpitalu przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. W pewnym momencie chora kobieta poprosiła o wyjaśnienie sprawy jedną z pielęgniarek. Według świadków, nie doczekała się odpowiedzi.
- Zablokowała jej tylko telefon, bo zobaczyła, że to nagrywa - tak zachowanie pielęgniarki opisywała jedna z pacjentek.
Wtedy do pani Natalii podeszła inna kobieta, która miała czekać 12 godzin na to, aż lekarze przyjmą jej cierpiącą matkę. Kobiety wymieniły się numerami telefonów, by razem wnieść skargę na szpital.
"Zmusił ją, żeby upadła na podłogę"
W tym momencie do pani Natalii miał podejść ochroniarz. Według świadków, użył wobec niej siły.
- Wziął tę panią za szyję. Wykręcił jej rękę do tyłu i zmusił ją do tego, żeby upadła na podłogę - tak w rozmowie z policją całą sytuację relacjonowała osoba, która była świadkiem zajścia. Rozmowę tę nagrał Marcin Walczak, operator TVN24.
Kobieta na podłodze miała spędzić kilkanaście minut. - Nadużył siły i swojego stanowiska. Zachował się, jakby był z policji i ujął co najmniej groźnego przestępcę - tak w rozmowie z TVN24 oceniła jego zachowanie pani Natalia, od której zaczęła się awantura. - A policjantom powiedział, że kobieta biegła, potknęła się o niego i przewróciła się na ziemię - mówiła.
"Kobieta nie chciała opuścić SOR"
W poniedziałek Agnieszka Czajkowska potwierdziła, że do incydentu doszło. Tłumaczyła jednak, że o interwencję ochroniarza poprosili sami lekarze. - Było wielu pacjentów, a ta kobieta tylko towarzyszyła swojej matce. Dlatego personel poprosił ją o opuszczenie zatłoczonego korytarza. Kobieta nie zastosowała się do tej prośby - wyjaśniała.
Szpital: "doszło do incydentu, lekarze poprosili o interwencję"
Sprawę bada policja
Niezależnie od postępowania wewnętrznego szpitala, sprawę bada również policja.
- Interweniowaliśmy w związku z zachowaniem pracownika ochrony i poinformowaliśmy potencjalną pokrzywdzoną, że może złożyć na niego skargę - potwierdził Łukasz Dutkowiak z dolnośląskiej policji.
Na razie policjanci nie otrzymali jeszcze oficjalnego zażalenia na zachowanie ochroniarza. Okoliczności tej sprawy są jeszcze badane. - Wyjaśnienia obu stron są rozbieżne - przyznał na koniec Dutkowiak.
Policja potwierdza, że interweniowali w szpitalu na ul. Borowskiej:
Cały komunikat szpitala w tej sprawie:
W zdarzeniu, do którego doszło w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w dniu 17.05.14 brał udział pracownik ochrony zatrudniony przez firmę zewnętrzną. Dyrekcja zwróciła się do firmy, która zabezpiecza szpital w zakresie ochrony z prośbą o wyjaśnienie sytuacji i zbadanie, czy pracownik nie przekroczył swoich uprawnień w czasie interwencji w Szpitalnym Oddziale RatunkowymDo czasu wyjaśnienia sprawy, pracownik ochrony nie będzie pełnił dyżurów w szpitalu.Niezależnie szpital powołał zespół, który zajmie się wyjaśnieniem okoliczności tego zdarzenia.Ten incydent nie powinien był mieć miejsca. Dołożymy wszelkich starań, żeby do podobnych sytuacji nie doszło w przyszłości.
Autor: mir/ec/kwoj / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | M. Walczak