Walki rycerskie, pokazy mody i doświadczenia w laboratoriach. Tysiące wrocławian przekonało się, że muzea to nie tylko wystawy, ale także dobra zabawa.
Tłumy czekające w kolejkach najlepiej świadczą o rosnącej popularności Nocy Muzeów. Okazja do tego, by za darmo wejść do wszystkich muzeów i galerii we Wrocławiu zdarza się przecież raz w roku. Nic więc dziwnego, że każdy chciał z niej skorzystać.
Pisk maluchów i wzdychanie kobiet
Widać to było zwłaszcza przed Humanitarium, gdzie kolejki ciągnęły się przez kilkadziesięt metrów. W ogrodach doświadczeń frajdę miały przede wszystkim dzieci. Mogły sprawdzić jak zachowuje się szkielet podczas jazdy rowerem, wyszczotkować ogromne zęby i zobaczyć, gdzie na języku mamy kubki smakowe.
Zainteresowani modą z niedowierzaniem oglądali pokaz w Muzeum Narodowym. Na wybiegu pojawiło się 30 modeli w strojach inspirowanych miejskimi budowlami. Studenci architektury wnętrz z zupełnie innej strony pokazali wrocławską fontannę, „serowiec” Politechniki, Synagogę czy Halę Stulecia. Pokaz „Ubrać Wrocław” obserwowało kilkaset osób. Zachwycone były zwłaszcza kobiety, mimo że w prezentowanych kreacjach raczej nie pokazałyby się na ulicy.
Męskie rozrywki
Nie inaczej było w Asenale. Tam ściągnęli miłośnicy rycerstwa. Miecze skrzyżowało 40 rycerzy, a ich walki trwały do utraty tchu. Wieczornym zmaganiom, według organizatorów, przyglądało się nawet 7 tys. osób. Ci, którzy nie wytrzymywali emocji związanych z walką, mogli podziwiać dawną sztukę wyrobu biżuterii i witraży.
Wśród czterech kółek i zapachu benzyny „Noc Muzeów” spędziło ponad 500 osób. W Muzeum Motoryzacji Topacz podziwiali zabytkowe samochody z lat 30. i 50. Nie zabrakło też chętnych do odpalenia legendarnego Sokoła 1000.
Jedna taka noc
Podczas wrocławskiej „Nocy Muzeów” swoje drzwi dla wiedzących otworzyło ponad 40 muzeów i galerii. Z okazji do ich darmowego zwiedzania skorzystało kilkanaście tysięcy wrocławian.
Autor: ansa