66-latek był pijany, ale i tak wsiadł za kierownicę i ruszył w drogę. Próbował go powstrzymać świadek pijackiego rajdu. Odebrał mu nawet kluczyki, ale 66-latek i tak pojechał dalej. Po chwili zatrzymał się na drodze, a gdy policjanci z Milicza (woj. dolnośląskie) podeszli do auta, "był oparty o kierownicę i spał". Teraz o jego losie zadecyduje sąd.
We wtorek po południu policjanci z Milicza zostali powiadomieni o tym, że po ulicach Bukowic (powiat milicki) jeździ kierowca, który może być pijany. Mężczyzna - według relacji świadka - miał jechać całą szerokością drogi. W końcu auto zatrzymało się na jednym z parkingów, wtedy zgłaszający podszedł do samochodu i - po otwarciu drzwi - "poczuł charakterystyczną woń alkoholu".
Gdy policjanci podeszli do auta, "był oparty o kierownicę i spał"
- By uniemożliwić mężczyźnie dalszą jazdę samochodem, wyjął ze stacyjki kluczyki i oczekiwał na przyjazd policyjnego patrolu - informuje podinspektor Sławomir Waleński z policji w Miliczu. I dodaje, że po chwili w skodzie "odpalony został silnik", a kierowca ruszył w stronę Milicza.
Zgłaszający ruszył jego śladem. Kilkaset metrów dalej samochód zatrzymał się, a na miejscu pojawili się policjanci. - Gdy podeszli do pojazdu, mężczyzna był oparty o kierownicę i spał. Szybko okazało się, co było powodem jego zmęczenia: 66-latek miał w organizmie prawie dwa promile alkoholu - relacjonuje Waleński.
W aucie miał drugi komplet kluczyków
Kierowcy zatrzymano prawo jazdy, a jego auto zostało zabezpieczone na parkingu strzeżonym. Na jaw wyszło, że 66-latek miał w aucie drugi komplet kluczy i dlatego udało mu się uruchomić silnik po tym, jak świadek zabrał mu kluczyki ze stacyjki. - Postępowanie jest w toku, a sprawa znajdzie swój finał w sądzie - podkreśla policjant. Za jazdę po alkoholu grozi do dwóch lat więzienia, sąd orzeka też zakaz prowadzenia pojazdów i świadczenie pieniężne na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej w wysokości co najmniej pięciu tysięcy złotych.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja Milicz