Najpierw się napił, później wsiadł za kierownicę i doprowadził do kolizji. Policję poinformował, że skradziono mu samochód. Kierowca z Nysy chciał w ten sposób uniknąć odpowiedzialności. Nie udało się. Teraz czekają go poważne problemy.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie o kierowcy fiata, który uciekł po tym jak spowodował kolizję na jednej z ulic. Na miejsce wysłano patrol ruchu drogowego - relacjonuje st. asp. Rafał Wandzel, rzecznik nyskiej policji. Gdy funkcjonariusze dojeżdżali na miejsce otrzymali informację o tym, że auto biorące udział w zdarzeniu zostało chwilę wcześniej skradzione.
Zostawił samochód i chciał odejść w siną dal
Kilkanaście minut później sprawca kolizji był w rękach policjantów. Uszkodzony samochód zaparkował na jednej z uliczek i na piechotę udał się w kierunku centrum miasta. To właśnie wtedy rozpoznał go poszkodowany kierowca. - Okazało się, że 32-latek był pijany. Alkomat wykazał, że miał niemal 3 promile alkoholu w organizmie. Właśnie w takim stanie prowadził samochód, a w efekcie spowodował kolizję - informuje Wandzel. Co więcej, to właśnie on, chcąc uniknąć odpowiedzialności, fałszywie zawiadomił o kradzieży swojego fiata.
Mężczyzna stracił prawo jazdy. Za kierowanie w stanie nietrzeźwości grozi mu do 2 lat więzienia, ale będzie odpowiadał także za spowodowanie kolizji i zawiadomienie o przestępstwie, którego nie było.
Do zdarzenia doszło w Nysie:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24