Wałbrzyska policja zatrzymała na jednym z osiedli mężczyznę podejrzewanego o kilka przestępstw. Jak informuje rzecznik Marcin Świeży, obezwładniony 34-latek najpierw zaczął wymiotować, a następnie przestał oddychać. Mimo pomocy udzielonej najpierw przez policjantów, a potem ratowników medycznych, mężczyzna zmarł.
W nocy ze środy na czwartek dyżurny policji otrzymał zgłoszenie, że na stacji paliw przy ulicy Wieniawskiego doszło do kradzieży. Policjantom, którzy przyjechali na miejsce, świadkowie zdarzenia podali rysopis sprawcy, a także numery rejestracyjne pojazdu, którym się poruszał.
Rozróby na osiedlu
W czasie kiedy patrol wykonywał swoją pracę na stacji, dyżurny otrzymał kolejne zgłoszenie z wałbrzyskiego Podzamcza.
- Mieszkaniec zgłosił funkcjonariuszom, że mężczyzna dokonuje dewastacji samochodów w tej dzielnicy - mówi Marcin Świeży, rzecznik wałbrzyskiej policji.
Rysopis mężczyzny pasował do sprawcy wcześniejszego zdarzenia ze stacji benzynowej. Na miejsce podjechał kolejny patrol. Rozpoczęły się poszukiwania.
- Wtedy podbiegł do policjantów jeszcze kolejny mężczyzna, pokrzywdzony, który oświadczył, że został przed chwilą pobity i okradziony - dodaje Świeży.
Zakrwawiony mężczyzna wskazał kierunek, w którym oddalił się napastnik. Podany przez niego rysopis pasował do tego z poprzednich dwóch zgłoszeń.
Śmierć w trakcie interwencji
Już nad ranem w czwartek kilka patroli przeszukiwało rejon Podzamcza. Świeży relacjonuje, że w pewnym momencie policjanci zauważyli mężczyznę i krzyknęli do niego żeby się zatrzymał. Ten - według relacji policjantów - ani myślał oddać się w ich ręce i ruszył przed siebie. Daleko nie uciekł, po chwili został dogoniony.
Rzecznik policji przyznaje, że wobec 34-latka użyto szeregu środków przymusu bezpośredniego. W ruch poszła pałka, ale jak zaznacza Świeży, mężczyzna nie był nią bity. Miała ona posłużyć do założenia dźwigni na rękę mężczyzny. Policjanci użyli też gazu. Na końcu 34-latek został skuty kajdankami i położony na brzuchu - opisuje policjant.
- Niewiele później policjanci zauważyli, że mężczyzna zaczął płycej oddychać. Potem zaczął wymiotować. Wtedy policjanci rozpięli mu kajdanki i położyli w pozycji bocznej ustalonej. Kiedy przestał oddychać, obrócili go na plecy i zaczęli prowadzić resuscytację - mówi Marcin Świeży.
Na miejsce wezwana została karetka pogotowia. Ratownicy - jak zaznacza rzecznik - prowadzili resuscytację przez kolejne kilkadziesiąt minut, ale mężczyzny nie udało się uratować.
Sekcja wyjaśni
Z informacji przekazywanych przez interweniujących policjantów wynika, że 34-latek był agresywny i nadpobudliwy. Stawiał opór w momencie zatrzymania. Zachodzą podejrzenia, że mógł być pod wpływem narkotyków.
- Ciało zostało zabezpieczone do sekcji zwłok, która ma określić bezpośrednią przyczynę zgonu, a także czy mężczyzna zażywał jakieś środki psychoaktywne - informuje rzecznik wałbrzyskiej policji.
Jak dodaje, policjanci dokonali przeszukania mieszkania 34-latka. Znaleziono tam woreczek z białym proszkiem, który zostanie przebadany. - Prawdopodobnie jest to amfetamina - przyznaje Marcin Świeży.
Naocznym świadkiem interwencji policjantów był mężczyzna, który zgłosił, że został przez 34-latka pobity i okradziony.
Do zdarzenia doszło na wałbrzyskim Podzamczu:
Autor: ib/kv / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock