W wrocławskim szpitalu lekarze wycięli pacjentowi zdrową nerkę. Swój błąd musieli naprawić i tydzień później przeprowadzili kolejną operacją, podczas której usunęli nowotwór z chorej nerki. Po dwóch miesiącach w szpitalu 57-latek wraca do domu, a lekarze zapewniają, że może żyć normalnie.
Do fatalnej pomyłki we wrocławskim szpitalu przy ul. Borowskiej doszło 12 maja. Podczas operacji lekarze mieli usunąć mężczyźnie chorą nerkę. Jednak w wyniku pomyłki wycięto zdrowy narząd. W następnym tygodniu medycy musieli naprawić swój błąd i wyciąć 10-centymetrowego guza z nerki zajętej przez nowotwór. Tym samym pacjent został tylko z połową narządu.
- W środę pacjent wychodzi ze szpitala. Jego ogólny stan jest dobry. Pozwala mu na funkcjonowanie takie, jak innych pacjentów po wycięciu nerki. Najważniejsze, że nerka funkcjonuje normalnie i tak też może żyć ten mężczyzna. Oczywiście musi robić badania kontrolne, następnym razem ma się u nas pojawić za trzy miesiące - mówi prof. Romuald Zdrojowy, ordynator Kliniki Urologii i Onkologii Urologicznej w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu.
Lekarz, który usunął pacjentowi zdrową nerkę, został zwolniony. Z kolei osoby, uczestniczące w operacji, a które nie brały udziału w podejmowaniu decyzji, zostały przywrócone do pracy.
Nowe obowiązkowe procedury
Władze uczelni zdecydowały się na wprowadzenie dodatkowych procedur, które będą obowiązywały na wszystkich salach operacyjnych. Na czym będą polegały?
- Na sali musi znajdować się obraz radiologiczny plus negatoskop. Musi też być zaznaczona strona i miejsce zabiegu, a cały zespół musi być poinformowany co będzie operowane - wyjaśniał profesor. I dodał, że informację taką musi usłyszeć pacjent i cały zespół operacyjny, który wiadomość zaakceptuje. Dopiero wtedy będzie można przystąpić do zabiegu.
Autor: zuza / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN