Chciała mieć piękny uśmiech, więc poddała się leczeniu protetycznemu. Potem był ból, zmiany rysów twarzy, wizyty u kolejnych lekarzy, a w końcu proces sądowy. Mieszkanka Wrocławia chce odszkodowania od stomatolog, która ją leczyła. W pierwszej instancji wygrała, ale było odwołanie. Sąd Apelacyjny zmniejszył wysokość zadośćuczynienia ze 120 tys. złotych na 50 tys. złotych.
Mieszkanka Wrocławia chciała mieć piękny uśmiech. W tym celu od listopada 2006 do lutego 2007 roku poddała się leczeniu protetycznemu. Zaciągnęła w banku kredyt na kilkanaście tysięcy i umówiła się na wizytę. Stomatolog zdecydowała, że z uwagi na poważne wady zgryzu wrocławianki najlepiej będzie spiłować wszystkie zęby i w ich miejsce wstawić koronki. Tak też zrobiła i już po tygodniu wrocławianka miała nowe zęby.
Potem nie mogła jednak gryźć ani przeżuwać, a z bólu spać. Nowe zęby zaczęły jej deformować twarz, wypychając górną wargę, która zaczęła przysłaniać dolną. Pacjentka zażądała więc zwrotu pieniędzy. Sprawa trafiła do sądu.
Jak czytamy w uzasadnieniu Sądu Okręgowego we Wrocławiu działanie stomatolog doprowadziło m.in. do: zniekształcenia tkanek miękkich twarzy, zmian w funkcjonowaniu stawów skroniowo-żuchwowych i zaburzenia rysów twarzy kobiety. Pacjentka nie miała wyjścia. Musiała odwiedzać kolejnych lekarzy.
Chciała być atrakcyjna, zepsuła sobie wygląd i zdrowie
Za swoje cierpienia zażądała zadośćuczynienia. Sąd przychylił się do jej wniosku. I argumentował: "żądana kwota zadośćuczynienia obejmuje ból i cierpienie, jakich doznała powódka podczas leczenia u pozwanej, a także ból i cierpienie związane z poddawaniem powódki kolejnym badaniom (...), a także krzywdę polegającą na konieczności naprawienia błędów pozwanej i przeprowadzenie całego zabiegu wstawiania koronek od początku".
Sąd zauważył też, że pacjentka zdecydowała się na usługi stomatolog, bo zależało jej na byciu atrakcyjną. Efektu nie uzyskała. W uzasadnieniu czytamy: "wykonany zabieg nie tylko jej nie pomógł, ale obecnie zagraża jej zdrowiu".
Stomatolog: zaproponowałam leczenie
Z pozwem nie zgadzała się stomatolog. Twierdziła, że w sprawie nie ma żadnych dowodów świadczących o jej winie. Podkreślała też, że jej była pacjentka już przed podjęciem leczenia miała wrodzone wady zgryzu i żuchwy. Lekarka miała nawet powiedzieć kobiecie, że można to leczyć. Ta jednak, jak twierdziła stomatolog, była zainteresowana wyłącznie "efektem estetycznym". Podczas wizyty kontrolnej po zabiegu pacjentka miała nie zgłaszać żadnych uwag. Efektem była usatysfakcjonowana. Tak bardzo, że gdy lekarka miała później stwierdzić, że konieczna jest korekta, kobieta się nie zgodziła. Stomatolog miała nawet zaproponować zwrot pieniędzy za wykonaną usługę, ale zażądała zwrotu koronek.
Biegła: odmowa nie usprawiedliwia lekarza
Biegła sądowa oceniła, że odmowa pacjenta na "przeprowadzenie niezbędnych (...) etapów przygotowawczych w leczeniu protetycznym" nie usprawiedliwia lekarza. Brak zgody ze strony pacjenta, zdaniem biegłej, powinien skutkować odstąpieniem od leczenia, a nie ich całkowitym pominięciem.
Sąd uznał: istnieje związek przyczynowy pomiędzy działaniem pozwanej, a szkodą doznaną przez powódkę. I zawyrokował, że 120 tysięcy złotych zadośćuczynienia dla pacjentki za doznany ból i cierpienia jest kwotą odpowiednią. Jednak od tego odliczono pieniądze, które już wcześniej kobiecie wypłacił ubezpieczyciel.
Z wyrokiem nie zgodziła się lekarka. Wniosła apelację. Podczas pierwszej rozprawy apelacyjnej strony przedstawiły swoje stanowiska. Wyrok w tej sprawie Sąd Apelacyjny ogłosił w poniedziałek. - Decyzją sądu zadośćuczynienie zostało zmniejszone z kwoty 120 tys. do 50 tys. złotych - przekazała sędzia Małgorzata Lamparska, rzecznik Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.
O odszkodowanie za nieudaną operacją plastyczną walczyła także rodzina Szwedki, która po zabiegu powiększenia piersi zapadła w śpiączkę:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com