Trzydziestu zawodników musiało wykazać się precyzją w samolotowych nawigacyjnych mistrzostwach Polski pod Jelenią Górą. – Polacy należą do światowej czołówki - ocenia Jacek Musiał z Aeroklubu Jeleniogórskiego, który przyglądał się startom i lądowaniom.
W rywalizacji biorą udział seniorzy i juniorzy. Zawody składają się z dwóch części.
W pierwszej uczestnicy wchodzą do pomieszczenia zwanego obliczeniówką. Tam dokonują obliczeń.
Półtorej godziny na jeden przelot
– Piloci nie mają żadnych GPS-ów. Tylko mapę i kilka przyrządów mierniczych – opowiada Jacek Musiał. – Ich obliczenia muszą być niezwykle precyzyjne, ponieważ będą musieli udowodnić, że dotrą do danego punktu w takim czasie, jaki wyliczyli – dodaje.
Sędzia sprawdza obliczenia pilotów i przyznaje punkty karne za wszelkie pomyłki. - Maksymalna niezgodność to dwie sekundy - mówi Musiał.
W drugiej części zawodów piloci z tą samą mapą lecą do wyznaczonego wcześniej punktu.
Mają też dodatkowe zadanie. Otrzymują zdjęcie obiektu, który znajduje się na ich trasie, i muszą nanieść jego pozycję na mapę.
Światowa czołówka
Wszystkie czynności pilotów wymagają niezwykłej precyzji, a za jej brak otrzymują punkty karne.
- Można zdobyć nawet kilka tysięcy punktów karnych, jednak to się nigdy nie zdarza. Najlepsi otrzymują ich tylko sto - opowiada Musiał. - Janusz Darocha jest jedynym człowiekiem na świecie, który w takich zawodach potrafi wykazać się stuprocentową precyzją - dodaje.
Jak zapewnia dyrektor zawodów, Polacy są jedynymi z najlepszych na świecie w tym sporcie. Choć nie mają najlepszego sprzętu, to nadrabiają to techniką i szkoleniowcami.
Mistrzostwa rozpoczęły się w piątek i potrwają do wtorku. Wszyscy, którzy chcą popatrzeć na popisy awionetek, muszą przyjść na teren aeroklubu w Jeleniej Górze.
Autor: gdem,bieru/mz / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24