Chłopca chodzącego po parapecie na trzecim piętrze bloku zauważyli sąsiedzi i wezwali policję. Okazało się, że czterolatek w mieszkaniu został sam, bo rodzice musieli iść do pracy. Na szczęście chłopcu nic się nie stało.
Mieszkańcy jednego z osiedli w Lubinie zauważyli, że po parapecie, na trzecim piętrze budynku, chodzi kilkuletnie dziecko.
- Gdy na miejsce dojechali policjanci, dziecka na parapecie już nie było, a okno było przymknięte. Według świadków chłopiec dwukrotnie wchodził na parapet i sam z niego schodził, by wrócić do mieszkania - relacjonuje Krzysztof Pawlik z policji w Lubinie.
Rodzice poszli do pracy, on został sam
Nikt nie otwierał drzwi do mieszkania i nie reagował na pukanie. - Na miejsce ściągnięto więc rodziców chłopca. Okazało się, że byli w pracy - przekazuje policjant. I dodaje, że kobieta zostawiła syna samego, bo akurat wypadła jej zmiana w pracy. Godzinę wcześniej z domu do pracy wyszedł jej partner. Czterolatek w mieszkaniu był sam przez około godzinę.
Gdy dorośli weszli do mieszkania, dziecko leżało na wersalce przy oknie. Chłopiec nie potrzebował pomocy, ale był przestraszony.
- Matka chłopca została zatrzymana, a on trafił pod opiekę ojca. Wyjaśniamy okoliczności tej sprawy, ale za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu matce grozi do pięciu lat pozbawienia wolności - podkreśla Pawlik.
Źródło: policja Lubin/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: policja Lubin