Ukradł zabytkową wieżę lotniczą i sprzedał na złom. "Myślałem, że nikomu nie jest potrzebna"

- To był zabytek, ale gdzie go wywieźli nie wiadomo - mówiła w czerwcu ubiegłego roku pani Ludwika, mieszkanka Ustronia. Mieszkańcy byli zaskoczeni, bo wieża stała niedaleko zabudowań. Na polu, u podnóża lasu. Jej zniknięcia nie zauważyli od razu. Bardziej spostrzegawczy byli leśnicy. Gdy zobaczyli, że stalową wieżę ktoś powalił na ziemię sprawę zgłosili policji. - W trakcie dochodzenia wieża wyparowała, została stąd zabrana przez nieznanych sprawców - przyznawał Marek Nieruchalski z Nadleśnictwa Lubin.

Przez ponad 90 lat wieża nikomu nie przeszkadzała. Na stałe wrosła w krajobraz okolicy. Pan Andrzej w młodości, wraz z kolegami, urządzał tam wyścigi. - Kto pierwszy dotarł na szczyt wieży, to był gość - wspominał mężczyzna.

Wieża się nie odnalazła, ale po roku od zdarzenia policjantom udało się namierzyć się sprawcę kradzieży. - Sprawdzali wiele śladów oraz informacji. W wyniku żmudnej pracy natrafili na ślady sprawcy, a po skompletowaniu materiału dowodowego zatrzymali mężczyznę podejrzanego o kradzież - informuje asp. sztab. Jan Pociecha z lubińskiej policji.

33-latek nie wypierał się tego co zrobił. - Przyznał się do popełnienia przestępstwa. Tłumaczył policjantom, że wieżę ukradł, bo myślał że nie jest już nikomu potrzebna - przytacza Pociecha. Pocięta wieża trafiła na złom.

Za kradzież 33-latkowi grozi do 5 lat więzienia. Funkcjonariusze nie wykluczają kolejnych zatrzymań.

Wieża w Ustroniu pod Lubinem stanęła w latach 20. XX wieku. Była latarnią świetlną. - Tak jak latarnia morska na lądzie nawigowała marynarzy, tak ta nawigowała pilotów - tłumaczył Czarek Piotrowski, pasjonat zabytków techniki. Dzięki wieży piloci pokonujący nocą trasę Berlin - Gliwice wiedzieli, gdzie się znajdują.

Wieżę skradziono z Ustronia:

Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław