Świadkowie wypadku zamiast pomóc kierowcy i pasażerce zaczynają nagrywać zdarzenie. Po pomoc też nikt nie dzwoni. Rodzice dziecka nie przeżyli. Na szczęście w tym przypadku to tylko scenariusz spotu policjantów z Lubina (woj. dolnośląskie).
Wypadek, jaki zainscenizowali policjanci z Lubina, to zdarzenie, do jakich niestety często dochodzi na polskich drogach. Kierowca traci panowanie nad autem. Wypada z drogi i uderza w przydrożną latarnię. W spocie widać świadków zdarzenia. Jednak ci - zamiast pomóc - wyciągają telefony komórkowe i nagrywają to, co się stało. Nikt nie dzwoni po służby, nikt nie pomaga.
Zamiast pomóc nagrywają
- Dopiero policjanci, którzy w trakcie patrolowania miasta zauważyli wypadek, rozpoczęli akcję ratunkową, którą kontynuowali strażacy i pogotowie ratunkowe. Niestety pierwsze cenne sekundy i minuty zostały stracone. Młode małżeństwo nie przeżyło. Już wiemy, że osierocili sześcioletnią dziewczynkę - opisują funkcjonariusze. I dodają: To na szczęście tylko scenariusz spotu.
Scena ma przypomnieć o tym, jak ważne dla ratowania ludzkiego życia są pierwsze sekundy. A o tym wiele osób zapomina. - Jak często zapominamy zadzwonić czy też myślimy, że zadzwonił ktoś inny? - pytają policjanci z Lubina. - Gdyby zadzwonili od razu po pomoc zamiast nagrywać, to poszkodowany zapewne by przeżył - mówi w nagraniu strażak.
Chcą zmusić do refleksji
- Mamy nadzieję, że po obejrzeniu naszego filmu wiele osób zastanowi się nad tym, co jest ważniejsze - ratowanie ludzkiego życia czy posiadanie nagrania od pierwszych sekund. Te są bardzo ważne - podkreśla asp. sztab. Jan Pociecha, rzecznik lubińskiej policji.
Spot policjanci zrealizowali między innymi przy pomocy strażaków i ratowników medycznych.
Spot zrealizowali policjanci z Lubina:
Autor: tam/gp/jb / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Policja Lubin