Jaki jest pomysł prezydenta Wrocławia na załatanie dziury budżetowej? Miasto weźmie 160 mln zł pożyczki i tym samym zwiększy zadłużenie, sięgające teraz już niemal 2 miliardów złotych. Opozycja jest oburzona.
– Jeszcze w grudniu zeszłego roku planowaliśmy w budżecie 10 mln zł nadwyżki. Tymczasem dowiadujemy się, że deficyt budżetowy wynosi 160 mln złotych. To jest niepokojące, że według prezydenta wszystko jest pod kontrolą, a wszelkie głosy ostrożności to zbyteczna panika – komentuje Łukasz Wyszkowski, radny Platformy Obywatelskiej.
Na kłopoty - kredyt
Rafał Dutkiewicz przedstawił radnym plan na załatanie dziury w miejskim budżecie. Rozwiązaniem będzie kolejny kredyt. Nikt z opozycji nie poparł pomysłu prezydenta. PiS zarzuca Dutkiewiczowi błędy w zarządzaniu miastem.
- Musimy rozpocząć procedurę oszczędzania - komentuje Piotr Babiarz. - Czy takie wielkie inwestycje jak organizacja igrzysk World Games, na które miasto wyda kolejnych 100 mln zł, czy też Stadion Miejski o wartości miliarda jest potrzebny wrocławianom? Można było te pieniądze wydać lepiej - kwituje.
Nadzwyczajna sesja miejska
Z kolei radni PO planują zorganizować nadzwyczajną sesję miejską.
- Ta sesja wyglądała bardziej jak oświadczenie medialne, a nie jak wyjaśnienie obecnej sytuacji - mówi Wyszkowski. - Prezydent nie przekazuje nam pełnych informacji na temat finansów miasta. Nasze interpelacje są traktowane zdawkowo i niesatysfakcjonująco, dlatego chcemy zorganizować nadzwyczają sesję i pełnego wyjaśnienia dlaczego mamy dziurę budżetową - dodaje, a opozycja mu wtóruje:
– Pan prezydent lubi opowiadać o finansach, ale czas pokazać ich rzeczywisty stan. Sprawa Mostostalu i Narodowego Forum Muzyki, sprawa Maxa Boegla i Stadionu Miejskiego - chcemy na to wszystko dokumentów i dowodów - mówi Piotr Babiarz przewodniczący klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości.
"Wszystko jest pod kontrolą"
Długi miejskie w tym momencie stanowią ok. 56% przychodu rocznego. Gdyby miasto osiągnęło dług o wartości 60% przychodu, zaciąganie kolejnych kredytów byłoby już niemożliwe, a samorząd musiałby wdrożyć plan naprawczy, zakładający redukcje wydatków. Mimo to, przedstawiciele miasto twierdzą, że wszystko jest pod kontrolą.
– Nie potrzebne jest zamieszanie wokół budżetu miasta. Kredyt związany jest ze zmianami w planowanym dochodzie. W tym roku mieliśmy otrzymać 500 mln zł dofinansowania z Unii Europejskiej, ale na razie dostaliśmy tylko 23% tej kwoty - mówi Urszula Wanat, przewodnicząca Komisji Budżetu i Finansów Rady Miejskiej Wrocławia. - Miasto bierze kredyt, aby załatać dziurę w budżecie, ale odzyska te pieniądze w momencie kiedy wpłynie reszta dotacji z Unii. Gmina była wielokrotnie kontrolowana i żadna z tych kontroli nie wykazała niczego niepokojącego – uspokaja.
Autor: gdem, bieru//kv
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | Bartosz Jacożyński