W związku ze wzrostem zakażeń koronawirusem wkrótce 16 z polskich szpitali zostanie przekształconych w placówki koordynacyjne. Zakaźnik, profesor Krzysztof Simon powiedział, że nie popiera takiego rozwiązania. - To inicjatywa dla mnie nie bardzo udana, bo nie szpital powinien kierować i koordynować tym wszystkim, tylko jakieś służby administracyjne - mówi o nowych obowiązkach, jakie przypadną personelowi medycznemu.
- Szpital nie ma mocy przerobowych, by się zajmować koordynacją. Ludzie na dyżurach szaleją, zajmują się pacjentami, a nie dzwonieniem - mówi o decyzji o utworzeniu sieci koordynacyjnej profesor Krzysztof Simon, ordynator jednego z oddziałów zakaźnych w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu. To właśnie ta placówka ma być jednym z takich szpitali. - W każdym województwie będzie jeden szpital, który będzie zapewniał kompleksową opiekę, a z drugiej strony pełnił ważną rolę w koordynacji zarządzania ruchem pacjentów - mówił w czwartek minister zdrowia Adam Niedzielski.
Profesor Simon: jesteśmy na granicy wydolności służby zdrowia
Profesor Simon nie jest jednak zwolennikiem takiego rozwiązania. - To nie jest zadanie lekarza czy pielęgniarki. To zadanie urzędników lub osób do tego wyszkolonych. Tych zadań nie powinno się przerzucać na szpitale, bo te ledwo dyszą. Nie dajemy rady. Najłatwiej jest przerzucać zadania, ale szpitale powinno się odciążyć - komentuje lekarz. Simon podkreśla, że w jego szpitalu brakuje już łóżek dla chorych na COVID-19. Według niego brak miejsc dla zakażonych koronawirusem to nie tylko kwestia łóżka, ale całej infrastruktury potrzebnej do opieki nad chorym, łącznie z personelem, którego – jak zaznaczył Simon – brakuje. - Nasz personel pracuje po 14 godzin. Ludzie są zmęczeni. Jesteśmy na granicy wydolności służby zdrowia - podkreśla profesor. Zdaniem Simona cała Polska powinna być objęta nie żółtą, a czerwoną strefą. - W tym tempie i przy lekceważeniu wszystkich obostrzeń zmierzamy do czerwonej strefy w całym kraju. Jest jesień i zaczynają się kumulować choroby. Jest źle - stwierdza zakaźnik. CZYTAJ RAPORT TVN24.PL O KORONAWIRUSIE
"Jeśli nie zadbamy o przerwanie transmisji, to będzie kompletna katastrofa"
Ordynator oddziału zakaźnego zwrócił też uwagę na to, że ludzie wciąż ignorują to, że żyjemy w czasach pandemii choroby COVID-19. - Nic dobrego nas nie czeka w najbliższym czasie, jeśli ludzie się nie zmobilizują i nie przerwą transmisji wirusa - mówi Simon. I dodaje: - Wirus nie przenosi się od komarka, muszki czy motylka, tylko z człowieka na człowieka. Jeśli nie zadbamy o przerwanie transmisji, to będzie kompletna katastrofa. My, na dzień dzisiejszy, nie mamy już w szpitalu praktycznie miejsc i nie mamy gdzie kłaść chorych. By zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa, konieczne jest między innymi zakrywanie ust i nosa, zachowywanie dystansu społecznego i częste mycie oraz dezynfekowanie rąk. Od 10 października zasłaniać usta i nos będzie trzeba za każdym razem, gdy wychodzimy z domu.
Profesor i szef MPK rozdawali maseczki
O obowiązku noszenia maseczek w komunikacji publicznej przypominało w piątek wrocławskie MPK. Prezes miejskiego przewoźnika razem z profesorem Simonem rozdawali pasażerom maseczki. - To dzięki ludziom, którzy nie noszą masek i do tego nas obrażają, mamy taką sytuację. W tej chwili na oddziale mamy dwie osoby, które bardzo aktywnie obrażały nas, mówiły, że covidu nie ma, że to spisek - jedna jest na granicy śmierci, a druga może nie umrze - to młodzi ludzie, akurat mieli predyspozycje genetyczne do złego przebiegu choroby - relacjonuje profesor. OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W INTERNECIE A Krzysztof Balawejder, prezes MPK Wrocław, apeluje: - Przypominamy, prosimy i błagamy. W komunikacji miejskiej obowiązuje bezwzględny obowiązek noszenia maseczek. Nosimy maseczki i nieważne, czy to strefa żółta, zielona, czy czerwona. Jak podkreślał Balawejder, w dobie pandemii choroby COVID-19 nie czas na ułańską fantazję, ale na solidarność. - A wyrazem tej solidarności jest noszenie maseczek - zaznaczał prezes wrocławskiego MPK. Kontrolerzy miejskiego przewoźnika już od kilku miesięcy, wspólnie z policją i strażą miejską, rozdają maseczki osobom, które w tramwaju lub autobusie nie mają zakrytego nosa i ust. Łącznie rozdali kilkanaście tysięcy maseczek.
Źródło: TVN24 Wrocław, PAP