Podróżni wjeżdżający z Niemiec do Polski w Jędrzychowicach stoją w gigantycznym zatorze. - Nie ma napojów, nie ma żadnej organizacji, a korek się ciągnie dobre 40 kilometrów - mówił jeden z kierowców. - Tragedia, nie możemy dojechać od dwóch dni - dodawał inny z podróżnych. Z pomocą ruszyli wolontariusze z kanapkami, wodą, owocami, herbatą. Towary rozwozili motocykliści.
KORONAWIRUS W POLSCE. RAPORT TVN24.PL >>> Kilkadziesiąt kilometrów korka i kilkanaście (a nawet trzydzieści w przypadku ciężarówek) godzin oczekiwania na przekroczenie przejścia granicznego w Jędrzychowicach zaskoczyło wielu. Kierowcy i pasażerowie wracający do Polski nie byli przygotowani na godziny utrudnień. Te spowodowane są przywróceniem kontroli na granicach. To ma z kolei związek z wprowadzeniem w Polsce stanu zagrożenia epidemicznego.
"Tragedia, nie możemy dojechać od dwóch dni"
Kierowcy aut i pasażerowie już we wtorek skarżyli się, że w trakcie czekania nie otrzymują żadnej pomocy. - Nie ma żadnych napojów, nie ma żadnej organizacji, a korek się ciągnie dobre 40 kilometrów do tyłu. Tam jest masa ludzi, rodziny, dzieci, ludzie ze zwierzętami jadą. To jest masakra - mówił jeden z nich.
- Tragedia, nie możemy dojechać od dwóch dni - relacjonowali mężczyźni wracający z Niemiec, z którymi reporterka TVN24 rozmawiała w środę. - Stanie jest najgorsze, jesteśmy brudni. Niemcy dawali jedzenie i wodę do picia. 50 kilometrów staliśmy w korku przed granicą, dwa dni - przyznawali.
- Żyjemy. Ale jedziemy ponad 30 godzin. Trochę ciężko było, ale daliśmy radę. Pomocy nie było żadnej. Musieliśmy zawracać na stację po jedzenie i picie. Nikt nas nie poinformował o takich warunkach - dodawali.
"Wyjeżdżamy. Piszcie, na których odcinkach stoicie"
Losem osób, które utknęły na trasie, przejęła się rzesza ludzi. Na Facebooku powstała grupa "Autostrada A4 / Görlitz-Jędrzychowice/ Zaopatrzenie", gdzie trwa wymiana informacji na temat tego, jak i komu można pomóc. Wśród wpisów pojawiają się między innymi takie: "Wyjeżdżamy. Piszcie, na których odcinkach stoicie. Mamy dla Was kanapki, kawę, herbatę. Dla maluchów słoiczki z obiadkami i musami". Z kolei na profilu "Lwówek na sygnale" poinformowano, gdzie znajduje się punkt z darmową wodą i żywnością. "KORONAWIRUS. RAPORT". EKSPERCI ODPOWIADAJĄ NA WASZE PYTANIA >>>
Wolontariusze: są bardzo głodni, chcą wody
Wiele osób ruszyło na granicę, by pomóc oczekującym na wjazd do Polski. Wolontariuszom pomagali policjanci. - Rada sołecka zebrała się i policja nam pomogła. Wszystko rozdajemy potrzebującym - mówiła jedna z wolontariuszek. A inna dodawała: - Są bardzo głodni, chcą wody. Jeden z kierowców relacjonował: - Tam jest tragedia, tam jest naprawdę tragedia. Ludzie po 17 godzin czekają, nie ma gdzie się załatwić, nie ma tam nic. Tam jest obłęd - dodawał.
"Towary dostarczane są przez motocyklistów"
W środę - według zapewnień władz - pomoc przybrała bardziej zinstytucjonalizowane oblicze. Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński zobligował wojewodów z regionów przygranicznych do zapewnienia pomocy dla osób oczekujących na przekroczenie granicy.
"W rejon punktów kontroli granicznej dostarczane są prowiant i woda. W zależności od województwa w rozdawanie produktów zaangażowana jest Straż Graniczna, Policja, żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej oraz pracownicy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Rozstawiane są również przenośne toalety. Wojewodowie współpracują z samorządami z miast przygranicznych" - czytamy w komunikacie resortu.
Jak powiedziała w środę rzeczniczka wojewody dolnośląskiego Aleksandra Osman, wojewoda Jarosław Obremski od kilku dni jest w kontakcie z władzami czeskimi i niemieckimi, by koordynować wspólną pomoc podróżnym oczekującym na granicy.
- Woda i żywność jest dostarczana podróżnym, którzy oczekują w kolejkach na granicy, by wjechać na teren Polski. Robi to zarówno strona polska, jak i niemiecka. Po drugiej stronie granicy robią to wolontariusze oraz przedstawiciele niemieckiego Czerwonego Krzyża - powiedziała Osman.
Wyjaśniła, że wraz z wydłużającą się do kilkudziesięciu kilometrów kolejką pojazdów pojawiają się nowe wyzwania. - Chodzi o to, jak dostarczyć wodę i żywność od strony polskiej, bo wjazd w głąb Niemiec wiązałby się dla polskich wolontariuszy z koniecznością pójścia na dwutygodniową kwarantannę. Kolejka jest tak długa, że te towary dostarczane są przez motocyklistów - powiedziała rzecznik.
"Nie pozwolono na wjazd polskiej ciężarówki z wodą i żywnością"
Osman dodała, że na granicy polsko-czeskiej pojawił się problem związany z faktem, że Czesi zarządzili tak zwaną narodową kwarantannę, czyli zamknęli granicę dla osób i towarów.
- Nie pozwolono na wjazd polskiej ciężarówki z wodą i żywnością, która miała być rozdana podróżnym oczekującym w kolejce po stronie czeskiej. Jednak dzięki dobrym kontaktom z przygranicznymi samorządami czeskimi udało się załatwić, by Czesi we własnym zakresie dostarczyli wodę i posiłki podróżnym - powiedziała.
Na prośbę MSWiA w akcję przekazywania żywności i napojów włączył się PKN Orlen. Już w nocy z wtorku na środę - jak informuje koncern - pracownicy Orlen Deutschland rozdawali kanapki, wodę, napoje energetyczne i batony podróżnym oczekującym na wjazd do Polski przed Jędrzychowicami i Świeckiem. W środę natomiast w akcję włączyły się stacje zlokalizowane po polskiej stronie.
Źródło: TVN24, facebook.com, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław