Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk wrócił do pracy po tym, jak usłyszał w prokuraturze zarzut wręczenia łapówki. - Przyjechałem prosto z Katowic, ubrałem się, umyłem i pracuję tak, jak codziennie - powiedział w rozmowie z reporterem TVN24. Sutryk usłyszał zarzuty dotyczące wręczenia korzyści majątkowej byłemu rektorowi Collegium Humanum za uzyskanie dyplomu tej uczelni, a także posługiwania się tym nielegalnie uzyskanym dokumentem i wyłudzenie 230 tysięcy złotych.
Jacek Sutryk powiedział, że od godziny 7 w piątek jest już w pracy. - W mieście się absolutnie nic nie dzieje, chcę wszystkich uspokoić. Cała sprawa jest dla mnie dziwna - powiedział w rozmowie z reporterem TVN24 Tomaszem Kanikiem.
Prezydent Wrocławia spędził 17 godzin w prokuraturze w Katowicach.
- Przyjechałem prosto z Katowic, ubrałem się, umyłem i pracuję tak, jak codziennie - mówił. - Prokuratura wykonała swoje zadanie, ja wykonałem swoje zadanie jadąc i składając te obszerne wyjaśnienia, resztą zajmie się sąd - dodał.
Kanik zapytał, czy Sutryk uważa, że sprawa związana z Collegium Humanum to duża afera. - Jest, o tym też mówiliśmy. Przy czym nikt z nas w roku 2020, nawet 2021 nie zakładał, jak to będzie. To wówczas była taka wzorowo rozwijająca się, poważna szkoła z wieloma dziennikarzami, wykładowcami i politykami na pokładzie, z tysiącami studentów - stwierdził prezydent Wrocławia.
Na pytanie, jak wyglądały studia w Collegium Humanum, Sutryk powiedział, że nie może o tym mówić, bo to stanowi przedmiot jego 17-godzinnych wyjaśnień w prokuraturze.
"Dlaczego dymisja?"
Sutryk podkreślił, że nie zgadza się z zarzutem mówiącym o tym, że otrzymał on dyplom tej uczelni nielegalnie. - Po to byłem tam (w prokuraturze - red.) 17 godzin, żeby te rzeczy wyjaśniać i żeby w wielu sprawach mówić, że ja się z nimi nie zgadzam, albo że są wręcz absurdalne - zaznaczył.
Tomasz Kanik dopytywał, czy nie planuje zrezygnować z urzędu. - Dlaczego ma być rezygnacja? Mamy rekordowy budżet na 2025 roku, rekordowy - 8 mld zł, startowałem z 4 miliardami. Mamy mnóstwo projektów i to robimy - powiedział prezydent Wrocławia.
Stwierdził również, że nie docierają do niego głosy mówiące o dymisji.
- Wręcz odwrotnie. Dostaję od wielu wrocławianek i wrocławian głosy wsparcia, wrocławianie mnie wybrali, oni mogą zdecydować. Ja rozumiem, że to jest zawsze okazja dla przeciwników politycznych do tego, aby hasać, aby tego typu postulaty głosić, natomiast ja nie zamierzam tego robić, ja się wsłuchuję w głosy mieszkańców, którym jestem wdzięczny za te liczne wyrazy sympatii i dowody uznania - powiedział.
O powrocie do pracy Jacek Sutryk poinformował również w mediach społecznościowych.
"Jestem w pracy, wypełniam swoje obowiązki normalnie, Wrocław nie może czekać" - napisał.
Sutryk usłyszał zarzuty
Naczelnik śląskiego wydziału Prokuratury Krajowej Tomasz Tadla poinformował, że Jacek Sutryk "stoi pod zarzutem wręczenia korzyści majątkowej byłemu rektorowi Collegium Humanum". Wyjaśnił, że chodzi o łapówkę, którą Sutryk "wręczył za to, by otrzymać dyplom studiów podyplomowych MBA, mimo że tych studiów nie ukończył".
Jak dodał naczelnik prokuratury, po uzyskaniu dyplomu prezydent Wrocławia miał się nim posłużyć w kilku podmiotach samorządowych. - Na tej podstawie, wiedząc że jest to dokument niezbędny, aby zasiadać w radach nadzorczych, wyłudził łącznie ponad 230 tysięcy złotych - poinformował.
Według opublikowanego później w piątek komunikatu Prokuratury Krajowej, Sutrykowi przedstawiono łącznie cztery zarzuty. Jeden korupcyjny, a trzy pozostałe "dotyczą popełnienia przestępstwa oszustwa", czyli "używania poświadczającego nieprawdę dokumentu w celu wprowadzenia w błąd przedstawicieli kilku podmiotów samorządowych i uzyskania niezależnych świadczeń".
Jacek Sutryk nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. - Nie wręczyłem żadnej łapówki, i o tym też będziemy pewnie rozmawiać - zapewnił.
Pełnomocnik Sutryka: prezydent jest niewinny i będzie tego dowodził
Jacek Sutryk jest osobą niewinną i będzie tego dowodził w trakcie postępowania - powiedział prof. dr hab. Łukasz Błaszczak, jego pełnomocnik.
- Potwierdzam informację, że panu prezydentowi Jackowi Sutrykowi zostały potwierdzone zarzuty. Uczestniczył oczywiście w składaniu wyjaśnień - powiedział Łukasz Błaszczak.
Czynności w katowickiej prokuraturze trwały kilkanaście godzin. - Trwało to bardzo długo, bo byliśmy chyba do godziny piątej z minutami. Były przerwy oczywiście w czynnościach. Kilka osób było przesłuchiwanych, czynności w stosunku do kilku osób były, natomiast zajęło to bardzo dużo czasu - powiedział Łukasz Błaszczak.
Zdaniem Błaszczaka, działania służb były nieproporcjonalne.
- Oczywiście tu można zgłosić pewne zastrzeżenia pod tym kątem. Pan Jacek Sutryk dwa lata temu ze mną był - ja byłem wówczas pełnomocnikiem pana Jacka Sutryka jako świadka - byliśmy na przesłuchaniu, od tego momentu nic się nie zmieniło. Więc mógł być równie dobrze wezwany i poproszony w odpowiednim terminie na czynności. Natomiast z tej formuły nie skorzystano, a pan Jacek został zatrzymany w sposób bezpośredni - powiedział Błaszczak.
Jak relacjonował Łukasz Błaszczak, w Katowicach Jacek Sutryk był m.in. konfrontowany z byłym rektorem Collegium Humanum i przewodniczącym rady nadzorczej wrocławskiego lotniska. Wobec Sutryka śledczy zastosowali wolnościowe środki zapobiegawcze - to 200 tys. zł poręczenia majątkowego i dozór policji, połączony z zakazem kontaktowania się z innymi uczestnikami postępowania. Jak powiedział Łukasz Błaszczak, nie koliduje to w żaden sposób z pełnieniem funkcji prezydenta Wrocławia.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24