Niecałe dwa miesiące zostały organizatorom na przygotowanie wrocławskiej Nocy Lampionów. Zapewniają, że nie dojdzie do powtórki z Warszawy, gdy lampiony spadły m.in. na teren zoo. Ale dyrektora wrocławskiego ogrodu zoologicznego to nie uspokaja. - Lampiony mogą spowodować masakrę - mówi bez ogródek.
- Wszystko jest uzgadniane z urzędnikami, strażą miejską, policją. Mamy również pozwolenia lotnicze i sprawa jest też dogadana z komunikacją miejską. Będą specjalne autobusy i tramwaje, by nie było korków na mieście - zapowiada Tomasz Pietruszka, organizator wrocławskiej Nocy Lampionów.
Rozświetlone niebo
Niebo nad Wrocławiem ma się rozświetlić 22 czerwca, w Noc Świętojańską. Uczestnicy zbiorą się przy mostach Warszawskich, a w powietrze ma poszybować 40 tysięcy lampionów. Jeśli się uda, wrocławianie ustanowią nowy Rekord Guinnessa.
Jednak po ostatnich wydarzeniach z Warszawy, kiedy kilka tysięcy lampionów zaśmieciło miasto, a część z nich została zjedzona przez zwierzęta w zoo, pojawiły się wątpliwości, czy impreza na pewno jest bezpieczna.
Blisko do zoo
- Wydaje mi się, że we Wrocławiu będzie dużo lepiej niż w Warszawie, ponieważ nam na tym zależy. Są ważne czynniki, o które trzeba zadbać, a nie tylko przyjść, puścić lampion i zostawić po sobie śmieci. U nas cała impreza będzie tak zorganizowana, że rano nie powinno być już żadnego śladu po lampionach - zapewnia Pietruszka.
Przekonuje też, że nie ma możliwości, by lampion doleciał do lotniska albo do zoo, bo ich zasięg to maksymalnie 6 kilometrów. O ile jednak do lotniska z mostów Warszawskich jest 10 km, to do zoo, w linii prostej, tylko 3 km. I tego właśnie obawia się dyrektor wrocławskiego ogrodu zoologicznego.
"Zwierzęta mogą się zabić"
- Lampiony lądując w nocy na wybiegu mogą spowodować masakrę. Bardzo bym nie chciał, żeby we Wrocławiu taka impreza, po raz drugi, się odbyła. Zebry, antylopy, jelenie - mogą się zabić. Biegną na oślep, a w nocy nie widzą tak dobrze jak w dzień. Mogą się zabić o ogrodzenie - mówi Radosław Ratajszczak, dyrektor zoo we Wrocławiu.
Istnieje obawa, że jeśli lampiony dolecą do ogrodu, mogą spowodować pożar, bo wiele zagród i dachów jest drewnianych. Te, które spadną na ziemię, będą musieli posprzątać pracownicy zoo, bo osób spoza ogrodu nie wpuszcza się na teren wybiegów dla zwierząt.
- Nikt nad przyrodą nie panuje. Nagły poryw wiatru i cała ich organizacja bierze w łeb. Trzeba sobie zdawać z tego sprawę - kończy dyrektor zoo.
Autor: ansa/b / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań