Z dachu wozu strażackiego spadł bosak. Zabił rowerzystkę

Tak wygląda bosak strażacki (zdjęcie ilustracyjne)
Tak wygląda bosak strażacki (zdjęcie ilustracyjne)
Źródło: A. Łukaszewicz | TVN24 Wrocław

Strażacy ochotnicy z Dolnego Śląska pojechali do pożaru lasu. Ognia nie ugasili, bo zostali odwołani do wypadku rowerzystki. Okazało się, że kobieta zginęła od strażackiego bosaka, który prawdopodobnie spadł z ich wozu. Jak do tego doszło? Bada policja i prokuratura. - To nieszczęśliwy wypadek - podkreślają strażacy.

Ratownicy z Ochotniczej Straży Pożarnej w poniedziałkowe popołudnie jechali ugasić płonący las. Po drodze między Żmigrodem a Węglewem minęli rowerzystkę. - Gdy byli na etapie rozpoznania sytuacji pożarowej, zostali przekierowani do zdarzenia o wyższym priorytecie ratowniczym - informuje st. kpt. Daniel Mucha, rzecznik prasowy dolnośląskiego komendanta Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu.

Bosak wypadł z wozu strażackiego

Tym zdarzeniem było potrącenie 34-letniej rowerzystki. Gdy strażacy ochotnicy dojechali na miejsce, zobaczyli kobietę, leżący obok niej rower i bosak. Przyrząd, którego używają podczas swoich akcji, najczęściej do rozdrobnienia zbitej, palącej się substancji. Okazało się, że to bosak pochodzący z wozu strażaków ochotników.

- W trakcie przejazdu wypadł z pojazdu gaśniczego. Strażacy przystąpili do czynności resuscytacyjnych. Po przyjeździe zespołu ratownictwa medycznego lekarz stwierdził zgon. Kobieta doznała poważnych obrażeń głowy - mówi Mucha.

Sprzęt sprawdzają codziennie

Wiadomo, że strażacy jechali na sygnałach. Zarówno świetlnych, jak i dźwiękowych. Prawdopodobnie nie słyszeli tego, jak od ich pojazdu odczepił się bosak umieszczony na dachu wozu. Wcześniej nic takiego nie miało miejsca. Podkreślają, że ich sprzęt i wozy sprawdzane są codziennie, przy każdej zmianie służby.

- Strażacy zostali zbadani pod kątem trzeźwości. Wszyscy byli trzeźwi. Wyjaśniamy okoliczności tego zdarzenia i sprawdzamy, co było jego przyczyną - deklaruje st. asp. Wojciech Jabłoński z biura prasowego dolnośląskiej policji. Na miejscu wypadku był też prokurator.

- To nieszczęśliwy wypadek. Tragiczny w skutkach, zarówno dla rodziny, jak i dla tych strażaków jadących do zdarzenia. To bardzo przykry wypadek - podkreśla Mucha.

Do zdarzenia doszło na trasie między Żmigrodem a Węglewem:

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: