Najpierw w internecie pojawił się film na którym widać jak nauczycielka przytrzymuje za gardło swojego 10-letniego ucznia, później do szkoły wkroczyli wizytatorzy z kuratorium oświaty. Wyniki? - Kontrola wykazała niedociągnięcia - przyznaje przedstawicielka kuratorium. I dodaje, że mówienie o tym, że szkoła w stu procentach ponosi odpowiedzialność za to co się stało to zbyt daleko idące wnioski.
Do incydentu doszło w połowie października w jednej ze szkół podstawowych w Kątach Wrocławskich. Podczas lekcji plastyki nauczycielce puściły nerwy, bo 10-letni uczeń miał sprawiać problemy. Film umieszczony w internecie nie pokazuje ani początku, ani końca sytuacji. Widać na nim jak kobieta przytrzymuje za gardło na wpół rozebranego chłopca. "Przy świadkach słucham (...) Bo mam nieśmiałe podejrzenia... Zajeżdża od ciebie wódką" - pada z jej ust.
Do szkoły przyjechali wizytatorzy z kuratorium oświaty. - Czynności kontrolne wykazały niedociągnięcia w zakresie wspierania nauczycieli w przypadkach trudnych zachowań uczniów oraz niedostateczną diagnozę sytuacji wychowawczej w szkole - informuje Krystyna Kaczorowska z Kuratorium Oświaty we Wrocławiu. I dodaje, że wydano zalecenia dla dyrekcji. Teraz ta ma zorganizować dodatkową pomoc pedagogiczno-psychologiczną i dla uczniów i dla nauczycieli.
Sprawą nauczycielki zajmie się rzecznik dyscyplinarny
Nauczycielka utrzymywała, że wyczuwała od ucznia woń alkoholu. Jak mówi przedstawicielka kuratorium w tej sprawie nie zostały zachowane procedury szkolne, bo nie sprawdzono czy chłopiec rzeczywiście był pod wpływem alkoholu.
Jak mówi Kaczorowska dyrektorka podstawówki skierowała wniosek ws. nauczycielki do rzecznika dyscyplinarnego. Jeśli ten uzna, że nastąpiło uchybienie godności nauczyciela to może sformułować wniosek do komisji dyscyplinarnej. Ta może ukarać m.in. naganą z ostrzeżeniem, ale też wydaleniem z zawodu - wyjaśniła przedstawicielka kuratorium.
Gdy tylko sprawa została nagłośniona dyrekcja zapowiedziała, że nauczycielka nie zostanie zwolniona dyscyplinarnie, a dostanie naganę.
Problem w szkole czy w rodzinie?
- Jeśli sytuacja byłaby odpowiednio monitorowana to można by takiej sytuacji uniknąć. Tu nie do końca prawidłowo działał nadzór pani dyrektor. Jednak mówienie o tym, że szkoła w stu procentach ponosi odpowiedzialność za to co się stało to zbyt daleko idące wnioski - przyznaje Kaczorowska.
Wcześniej pojawiły się informacje o tym, że 10-letni Hubert nie pierwszy raz sprawiał kłopoty wychowawcze. Dziecko miało zaleconą terapię rodzinną, ale rodzina nie zdecydowała się na skorzystanie z takiej formy pomocy. - To dziecko nadpobudliwe, które zachowuje się agresywnie w stosunku do kolegów - mówiła w dniu, gdy Hubert kopnął kolegę w brzuch, Maria Szul, dyrektorka podstawówki.
Rekontrola w szkole w Kątach Wrocławskich ma się odbyć w ciągu pół roku.
Do incydentu doszło w podwrocławskiej miejscowości:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24