Policjanci przyszli jej powiedzieć, że w wypadku straciła trójkę dzieci i męża, znaleźli ją martwą w mieszkaniu. Kobieta miała obrażenia głowy. Jak poinformowała prokuratura, zadano jej cztery śmiertelne ciosy. Wiadomo, że zmarła jeszcze przed wypadkiem, w którym zginęła jej rodzina. Przyczyny tragedii wciąż są nieznane. 44-letni kierowca miał jechać z prędkością 150km/h i nie hamować przed zderzeniem z ciężarówką.
Do wypadku w Działoszynie, na drodze wojewódzkiej nr 352 między Zgorzelcem a Bogatynią doszło we wtorek po godzinie 12. Samochód osobowy zjechał na przeciwległy pas ruchu i czołowo zderzył się z nadjeżdżającym z naprzeciwka tirem. W wypadku zginął 44-letni mężczyzna i trójka dzieci. Kierowca ciężarówki nie odniósł poważniejszych obrażeń. Czytaj więcej na ten temat
Ciało żony w mieszkaniu, różne wersje śledcze
Okazało się, że mężczyzna i dzieci były ze sobą spokrewnione. Gdy funkcjonariusze poszli poinformować matkę o wypadku i jego skutkach, znaleźli w mieszkaniu jej ciało.
- Nie mogli wejść do środka, podjęto decyzję o siłowym wejściu do mieszkania. Ustalono, że kobieta posiada widoczne obrażenia głowy. Do późnych godzin nocnych wykonywano czynności bezpośrednio na miejscu zdarzenia zmierzające do zabezpieczenia wszystkich śladów i dowodów - poinformowała Violetta Niziołek z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Co się stało? - Nie wykluczamy również takiego przebiegu zdarzenia, że najpierw doszło do zabójstwa kobiety, a następnie do wypadku świadomego. Zabezpieczone ślady na drodze wskazują ewidentnie na to, że kierowca nie hamował bezpośrednio przed zderzeniem z samochodem ciężarowym - powiedziała Niziołek. Niewykluczone więc, że mężczyzna popełnił tzw. samobójstwo rozszerzone.
Matka została zamordowana
Po godzinie 14. na konferencji prasowej prokurator poinformowała o wynikach sekcji zwłok Agnieszki W. - Ustalono, że kobieta zmarła w wyniku zadanych jej przy użyciu narzędzia tępokrawędzistego czterech ciosów w głowę. Trwają czynności zmierzające do ustalenia przebiegu obu zdarzeń: wypadku i zabójstwa Agnieszki W. - przekazała Niziołek. Ustalono też, że do zgonu kobiety doszło przed wypadkiem, w którym zginęli jej bliscy. Najprawdopodobniej we wtorek rano. Jednak na razie śledczy nie są w stanie stwierdzić, czy śmiertelne ciosy kobiecie zadał jej mąż.
Kobieta zmarła w wyniku zadanych jej przy użyciu narzędzia tępokrawędzistego czterech ciosów w głowę prokurator o wstępnych wynikach sekcji zwłok kobiety znalezionej w zgorzeleckim mieszkaniu
Prokurator była także pytana o to, czy pod uwagą brana jest hipoteza o tym, że mężczyzna zamordował swoje dzieci, zanim zderzył się z ciężarówką. - Nic nie wskazuje na to, aby wcześniej sprawca wypadku zabił swoje dzieci. Natomiast to co jest istotne w tej sprawie to fakt, że starsze dzieci miały przy sobie dokumenty tożsamości - poinformowała Niziołek. I dodała: nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy mężczyzna dokonał rozszerzonego samobójstwa. Dlaczego? Bo, jak przekazała prokurator, nie można wykluczyć, że mężczyzna zasłabł w trakcie prowadzenia samochodu. Wiadomo, że prowadzone przez niego auto jechało z prędkością ok. 150 km/h.
Sekcja zwłok dzieci i ich ojca będzie dopiero wykonana.
"Nie było awantur, nic nie było słychać"
Sąsiedzi rodziny są w szoku. Jeszcze kilka dni temu widzieli zmarłą kobietę, a najstarszego z synów pary widywano codziennie. - To była normalna rodzina z dziećmi: 6-letnim Mateuszem, 11-letnią Martą i 13-letnim Markiem. Chodzili do szkoły, do pracy. On pracował w kopalni Turów. To dla mnie szok, wstrząsające. Nigdy bym się czegoś takiego nie spodziewał - mówił pan Krzysztof.
- Nic nie wskazywało na to, że mogłoby do tego dojść. Mieszkali tu od lat, zupełnie przeciętna rodzina, dzieci były czyste i zadbane. W zasadzie nie było tam żadnych awantur, nic nie było słychać - stwierdził pan Paweł. Jednak przyznał, że o 44-letnim ojcu dzieci nie miał dobrego zdania. - Miałem z nim kilka ekscesów, utarczek słownych, miałem o nim złe zdanie. Był zamknięty w sobie, nie rozmawiał z nikim - powiedział mężczyzna o 44-latku.
Autor: tam//ec / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | A. Stefańczyk