Zapadł wyrok w sprawie morderstwa w Chocianowie na Dolnym Śląsku. 21-letni Wiktor K. usłyszał karę łączną 30 lat pozbawienia wolności za zabójstwo swojej znajomej emerytki. Mężczyzna, będąc pod wpływem środków odurzających, zadał kobiecie kilkadziesiąt ciosów nożyczkami w okolicę szyi, głowy i rąk. Wyrok nie jest prawomocny.
Sąd Okręgowy w Legnicy wydał wyrok skazujący na karę łączną 30 lat pozbawienia wolności 21-letniego Wiktora K. za zabójstwo swojej znajomej - emerytki z Chocianowa. Wyrok nie jest prawomocny.
Jak poinformowała w piątek Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy, sprawca będzie mógł ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie dopiero po 20 latach. Sąd zasądził zadośćuczynienie na rzecz dwóch osób najbliższych w kwotach po 50 tysięcy złotych oraz orzekł wobec niego świadczenie na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej w wysokości 1.500 zł. Wobec Wiktora K. orzeczono też środek zabezpieczający w postaci terapii uzależnień w trybie stacjonarnym z uwagi na stwierdzone uzależnienie od środków odurzających.
Do tragedii doszło 3 marca 2024 roku w Chocianowie. Kobieta zaprosiła oskarżonego do swojego mieszkania. Zanim jednak do niej przyszedł, K. spotkał się ze znajomymi i zażywał środki odurzające - mefedron i amfetaminę. Około godziny 20 Wiktor K. przyszedł do mieszkania emerytki, którą nazywał "ciocią", ponieważ pomagała jego rodzinie w przeszłości.
Zadał ciosy nożyczkami
- Po wejściu usiadł w fotelu, a następnie pił z kobietą piwo i palił papierosy. W pewnym momencie Wiktor K., nie będąc w żaden sposób sprowokowany, bez żadnego ostrzeżenia, chwycił nożyczki i zaatakował siedzącą na fotelu kobietę, wbijając jej nożyczki w szyję, a następnie zadając jej nimi kolejne kilkadziesiąt ciosów w okolicach górnych partii ciała, w tym przede wszystkim szyi, głowy i rąk. Pokrzywdzona osunęła się na podłogę i poniosła śmierć na miejscu - podaje Łukasiewicz.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Jak wynika z ustaleń śledczych, widząc masywny krwotok, K. próbował go tamować, używając ręcznika oraz odzieży denatki. Po chwili 21-latek zabrał kobiecie kamerę samochodową o wartości 400 złotych, telefon komórkowy o wartości 700 złotych, klucze do mieszkania oraz portfel z dowodem osobistym i legitymacją emeryta-rencisty. Zabrał także narzędzie zbrodni. Po zabójstwie Wiktor K. wyszedł z mieszkania, zamykając je na klucz. Około 400 metrów dalej wrzucił na dach garażu portfel pokrzywdzonej. Pozostałe przedmioty porzucił na pobliskich terenach bagnistych. Następne przez kilka godzin wałęsał się po mieście.
Około 3 w nocy został odnaleziony w okolicach stadionu przez zaniepokojonych jego nieobecnością najbliższych. Razem wrócili do domu. Na pytanie o krew na spodniach odpowiedział, że to ślady krwi, która leciała mu z nosa. Swoje ubrania wyprał w pralce, a następnie wykąpał się i poszedł spać.
Chciał uciec przed policją
Następnego dnia ok. godz. 13 przyznał się ojcu i partnerce do zabójstwa. Gdy jego ojciec chciał telefonicznie powiadomić policję, uciekł z domu. Został zatrzymany tego samego dnia.
- Mężczyznę oskarżono o zabójstwo w związku z rozbojem, za które groziła mu kara od 15 lat pozbawienia wolności nawet do dożywotniego pozbawienia wolności oraz o posiadanie środka odurzającego w postaci ziela konopi - podała rzeczniczka prokuratury.
W śledztwie ustalono, że 21-latek był poczytalny.
Autorka/Autor: SK/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP w Polkowicach