Sąd w Świdnicy (woj. dolnośląskie) odrzucił w piątek apelację prokuratury w sprawie nieudzielenia pomocy Violetcie Villas. W pierwszej instancji skazana została na 10 miesięcy więzienia. Kobieta ponownie zasiądzie natomiast na ławie oskarżonych w związku z zarzutami znęcania się nad artystką.
Apelację od wcześniejszego wyroku złożyli prokuratura, oskarżyciel posiłkowy, którym jest syn Villas, oraz pełnomocnik skazanej w pierwszej instancji opiekunki.
Prokuratura złożyła apelację od wyroku w części, która dotyczy uniewinnienia opiekunki Villas z zarzutu psychicznego znęcania się nad artystką. Zdaniem śledczych sąd pierwszej instancji popełnił błędy dotyczące oceny materiału dowodowego. Dlatego prokurator domaga się uchylenia wyroku i ponownego rozpatrzenia sprawy.
Do tego wniosku w piątek przychylił się sąd okręgowy. Tym samym sprawa domniemanego znęcania się Elżbiety B. nad piosenkarką wróci na wokandę.
Jednocześnie sędzia utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji, który skazał opiekunkę Villas na 10 miesięcy więzienia za nieudzielenie kobiecie pomocy. Uniewinnienia w tym zakresie żądała obrona.
Wyrok jest prawomocny. Obrona już jednak zapowiedział, że będzie się domagać kasacji.
Elżbieta B.: "Violetta nie życzyła sobie pomocy"
Proces w pierwszej instancji toczył się z wyłączeniem jawności, dlatego też uzasadnienie wyroku było niejawne. Po ogłoszeniu wyroku B. powiedziała dziennikarzom, że nie czuje się winna.
- To, co sąd mi objaśnił, o co jestem oskarżona, nie zgadza się z prawdą. Pani Violetta do samego końca chodziła, nie leżała. Nie zadzwoniłam po pomoc, bo sobie pani Violetta nie życzyła - mówiła Elżbieta B.
Uniewinniona z części zarzutów
Według prokuratury Elżbieta B. izolowała artystkę od otoczenia i rodziny, podsycała lęk przed światem zewnętrznym, uzależniała podejmowanie decyzji od dostarczania Villas alkoholu i zmuszała artystkę do jego picia. Według oskarżenia opiekunka pozbawiała też Villas wolności, zamykając w pokoju; wielokrotnie pozostawiała samą w nieogrzanym domu bez jedzenia, ponadto dopuściła się szeregu zaniedbań pielęgnacyjnych. Z tych zarzutów w pierwszej instancji B. została uniewinniona.
Elżbieta B. i Villas przez lata przyjaźniły się. B. była opiekunką, gosposią i najbliższą osobą Czesławy Gospodarek, znanej pod artystycznym pseudonimem Violetta Villas.
Kilka lat temu, gdy Villas trafiła do szpitala psychiatrycznego, rodzina próbowała zająć się artystką i stworzyć jej dobre warunki bytowe. Artystka chciała jednak wrócić do swojego domu i do B. Ostatecznie tak się stało. Villas wróciła do swego domu rodzinnego w Lewinie Kłodzkim (woj. dolnośląskie) i ponownie trafiła pod opiekę B.
Brak jednoznacznej przyczyny zgonu
Villas zmarła w domu rodzinnym na początku grudnia 2011 r. w wieku 73 lat. Prokuraturze i biegłym nie udało się ustalić jednoznacznej przyczyny zgonu. Przyczyną śmierci artystki mogło być zapalenie płuc lub zator płucny w związku z komplikacjami po złamaniu nogi.
Innym wątkiem w sprawie relacji Villas-Elżbieta B. jest sprawa spadku po artystce. W październiku ubiegłego roku sąd unieważnił testament uznając, że Violetta Villas była zmanipulowana przez opiekunkę i nie była świadoma tego, co robi. Tym samym spadek miał przypaść synowi artystki. Wyrok został zaskarżony przez pełnomocnika Elżbiety B. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT. Ostatecznie Sąd Okręgowy w Świdnicy oddalił apelację złożoną przez pełnomocnika wieloletniej opiekunki Violetty Villas. Wszystkie pamiątki po piosenkarce oraz jej dom trafią w ręce syna artystki.
Testament nieważny
To nie jedyne postępowanie, które toczyło się po śmierci diwy. W wydziale cywilnym syn Villas domagał się zwrócenia mu pamiątek po matce. Piosenkarka bowiem tuż przed śmiercią spisała testament, w którym swój majątek przepisała właśnie opiekunce.
W trakcie procesu biegli orzekli jednak, że piosenkarka "testowała z wyłączeniem świadomości". W marcu sąd przychylił się do tej opinii. Sędzia uznał, że Villas nie była świadoma, co podpisuje i nakazał oddać majątek synowi diwy.
Autor: balu/mir / Źródło: PAP, TVN 24 Wrocław