- Od piątku czuć tu mocny fetor. Woda przypomina płynący ściek - alarmują mieszkańcy, którzy obserwują sytuację na rzece Bóbr i boją się, że to początek katastrofy ekologicznej. Władze miejscowej elektrowni wodnej zapewniają jednak, że wszystko jest w porządku. I tłumaczą, że za problemy odpowiedzialna jest susza. - Musimy pobierać zanieczyszczoną wodę z dnia zbiornika - tłumaczą.
Brudna, brunatno-zielona i śmierdząca woda rzeki Bóbr pojawiła się w rejonie elektrowni Pilchowice. - Od piątku czuć tu mocny fetor. Woda przypomina płynący ściek. Znajdujemy się w parku krajobrazowym Doliny Bobru, na obszarze Natura 2000, a ten odcinek jest ściśle chroniony - denerwuje się Igor Glinda, wędkarz z Pilchowic.
Jego zdaniem niski stan wody i wysokie temperatury mogą być dla środowiska tragiczne w skutkach. - W takich warunkach może dojść do tzw. przyduchy. Rybom może zabraknąć tlenu. Jesteśmy świadkami początku katastrofy ekologicznej - alarmuje mieszkaniec Pilchowic. Na dowód pokazuje zdjęcie śniętej ryby.
Nic złego się nie dzieje?
Władze elektrowni wodnej, która odpowiada za sytuację na rzece o katastrofie jednak nie mówią. - Uważam, że nie grozi nam żadna katastrofa. W czwartek badano tu wodę. Ma dobre parametry - zapewnia Ryszard Turek z Tauron Ekoenergia, która zarządza elektrownią wodną w Pilchowicach.
W rozmowie z lokalnym portalem lwowecki.info Leokadia Mazur z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, oddział w Jeleniej Górze uspokajała: nic złego się nie dzieje, nie ma żadnego zagrożenia.
Susza unieruchomiła urządzenia
Powodem problemów jest susza. W zbiorniku nie ma wystarczająco dużo wody, by móc ją zrzucać do rzeki. Dlatego pobierana jest ta zanieczyszczona z dna zbiornika. Mieszkańcy, którym przeszkadza brzydki zapach, są rozgoryczeni: elektrownia powinna wiedzieć, że będzie susza. - Ich zdaniem na miejscu powinien być ktoś kto będzie pilnował urządzeń, bo wiadomo było, że z powodu niskiego poziomu wody może dojść do awarii - relacjonowała Olga Bierut, reporterka TVN24.
Słowa "awaria" używać nie chcą władze elektrowni. Chociaż z powodu niskiego ciśnienia wody doszło wyłączenia jednego z urządzeń. - Doszło do odstawienia awaryjnego jednego z sześciu turbozespołów. Otwarto częściowo jeden z dwóch upustów dennych, a dzięki temu zachowany został przepływ - wyjaśnia Turek. Wiadomo, że dobę po tym jak doszło do "odstawienia awaryjnego" na miejsce przyjechali specjaliści z Gdańska, którzy mają przyjrzeć się problemowi.
Problemy z rzeką Bóbr w okolicach Pilchowic:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: arch. prywatne | Igor Glinda