Krzysztof Stańko ponad 2 lata spędził w więzieniu. Był niewinny, ale został pomówiony przez świadka koronnego. Ten twierdził, że mężczyzna produkował narkotyki, należał do grupy przestępczej i zajmował się paserstwem. Po latach procesu Stańko został uniewinniony i rozpoczął walkę o odszkodowanie. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu przyznał mu teraz 800 tys. złotych zadośćuczynienia za niesłuszny areszt, a w uzasadnieniu podkreślił, że ta sprawa "to plama w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości".
Antyterroryści w domu Krzysztofa Stańki, właściciela ośrodka wypoczynkowego w Turawie, pojawili się 24 września 2003 roku. Mężczyzna trafił do aresztu. Zarzucono mu produkcję narkotyków na wielką skalę. Jednak w jego ośrodku niczego nie znaleziono. Technicy policyjni nie stwierdzili na miejscu ani śladu narkotyku, który miał być tam produkowany. Nie pomogły także policyjne psy.
Świadek koronny sypie
Jak policjanci wpadli na trop przedsiębiorcy? Naprowadził ich świadek koronny, gangster Maciej B. Przekonywał śledczych, że w hotelowej kuchni znajduje się fabryka narkotyków. B. bywał gościem hotelu. Ośrodek musiał mu się podobać, bo wiele wskazuje na to, że chciał go przejąć. Miesiąc po tym, jak Krzysztof Stańko na wniosek prokuratury trafił do aresztu, żona mężczyzny odebrała telefon. Gangster miał wycofać swoje zeznania, a w zamian za to osoba telefonująca do żony miała odkupić za bezcen należący do niej i jej męża kompleks wypoczynkowy. Czytaj więcej na ten temat
Został uniewinniony i zażądał zadośćuczynienia
Stańko przesiedział w areszcie 2 lata i 3 miesiące. Jednym dowodem przeciwko niemu były zeznania przestępcy. Proces Stańki rozpoczął się dopiero po siedmiu latach od akcji terrorystów. Zakończył się w styczniu 2013 roku. Mężczyzna został uniewinniony. Zeznania gangstera zostały uznane przez Sąd Okręgowy w Opolu za niespójne, niewiarygodne, nielogiczne i niekonsekwentne.
Stańko przez 15 lat udowadniał, że jest niewinny. Od Skarbu Państwa domagał się ponad 3 mln złotych odszkodowania. Miała to być rekompensata za niesłuszny areszt i straty moralne. - Po 100 tys. za każdy miesiąc i 600 tys. za szkody moralne, które poniosłem ja i cała moja rodzina - mówił w styczniu reporterowi TVN24 Stańko.
Sąd Apelacyjny podwyższył kwotę zadośćuczynienia
Sąd przyznał mężczyźnie 600 tys. złotych zadośćuczynienia. Stańko odwołał się od tej decyzji. Jak informuje sędzia Witold Franckiewicz, teraz Sąd Apelacyjny we Wrocławiu podwyższył zasądzoną kwotę o 200 tys. złotych. Uznał, że adekwatne do doznanej krzywdy będzie 800 tys. złotych. Jak informuje "Gazeta Wyborcza" sąd podkreślał, że sprawa aresztowania Stańki "to plama w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości".
- Sąd Apelacyjny, podwyższając kwotę zadośćuczynienia uwzględnił m.in. drastyczny i brutalny sposób zatrzymania, brak kontaktu z rodziną i długotrwałość tymczasowego aresztowania. Przyznał wprawdzie, że sąd pierwszej instancji zauważył to wszystko, ale w niewystarczającym stopniu uwzględniono to przy ustalaniu wysokości odszkodowania - powiedział nam sędzia Franckiewicz.
Zadowolenia z rozstrzygnięcia nie krył pełnomocnik biznesmena. - Przyznana panu Stańko kwota to najwyższa suma zadośćuczynienia za niewątpliwie niesłuszne aresztowanie, jaką dotąd przyznano w Polsce. Jako prawnik cieszę się z tego sukcesu, ale mam świadomość, że żadne pieniądze nie sprawią, że mój klient zapomni o traumie, którą przeżył - powiedział "Gazecie Wyborczej" mecenas Mariusz Orliński.
Decyzję o podwyższeniu kwoty zadośćuczynienia podjął Sąd Apelacyjny we Wrocławiu:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław, Gazeta Wyborcza Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: "Blisko Ludzi"/ archiwum TVN24