Wyszedł warunkowo z więzienia i nadużył zaufania księdza, który dał mu szansę. Mirosław S. zgwałcił 10-letnią dziewczynkę. Sąd wydał właśnie wyrok w sprawie, która rok temu wstrząsnęła Dolnym Śląskiem. Skazał 28-latka na 15 lat więzienia.
Sąd Okręgowy we Wrocławiu skazując mężczyznę zadecydował, że Mirosław S. musi jeszcze zapłacić 100 tysięcy złotych odszkodowania pokrzywdzonej dziewczynce. Nie będzie się mógł również zbliżać do niej na odległość mniejszą niż kilometr. A o warunkowe zwolnienie z więzienia, 28-latek będzie się mógł starać najwcześniej po 12 latach.
- To wysoki wyrok. Muszę jednak spotkać się z moim klientem, by zdecydować czy będziemy wnosić apelację - powiedział mec. Czesław Wiśniowski, obrońca Mirosława S.
Zadowolenia nie krył przedstawiciel oskarżenia. - Zasadniczo wyrok był zgodny z wnioskami prokuratury - przyznała Dagmara Skrzypińska z trzebnickiej prokuratury.
Makabryczny sierpień
Dramatyczna historia rozegrała się w sierpniu 2012 roku w Morzęcinie Wielkim, w budynku należącym do wrocławskiego duszpasterstwa akademickiego. 27-letni wówczas Mirosław S. wyszedł warunkowo po 7 latach z więzienia. Był karany za pobicia i rozboje. Szansę na powrót do normalności dał mu ksiądz, który przyjął go w prowadzonym przez siebie ośrodku.
Dramat w pokoju
Jednak Mirosław S. nadużył jego zaufania. Zwabił do swojego pokoju dziesięcioletnią mieszkankę Morzęcina. Najpierw brutalnie ją pobił, a potem zgwałcił.
Pod koniec sierpnia 2012 roku mężczyzna został zatrzymany przez policję.
- Przyznał się do winy, grozi mu 15 lat za kratami – mówił wówczas Jakub Przystupa z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Jak informował przedstawiciel sądu, mężczyzna nie był wcześniej karany za przestępstwa seksualne. - Był skazywany za przestępstwa przeciwko mieniu i za znęcanie się nad matką - tłumaczył w sierpniu 2012 roku Marek Poteralski z wrocławskiego Sądu Okręgowego.
Mieszkańcy zbulwersowani
Sprawa zbulwersowała mieszkańców wsi. We wrześniowym referendum 80 proc. głosujących opowiedziało się za likwidacją ośrodka, w którym schronienie znajdowali ludzie po przejściach.
Ks. Stanisław Orzechowski, który prowadził ośrodek przepraszał w liście za to, co się stało. Zdecydował się przejść na emeryturę. Poinformował również, że powoli będzie likwidował gospodarstwo rolne, do którego przyjmowani byli ludzie z trudną przeszłością.
Autor: dr / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław