Na 11 kwietnia Sąd Apelacyjny we Wrocławiu wyznaczył termin procesu apelacyjnego Pawła R. skazanego w I instancji na 20 lat więzienia za podłożenie ładunku wybuchowego w autobusie. Od wyroku odwołały się zarówno prokuratura, jak i obrona.
Prokuratura domaga się zaostrzenia kary i wymierzenia R. 25 lat więzienia. - Prokuratura domaga się również zasądzenia zadośćuczynienia w kwocie 20 tysięcy złotych dla osób, które wówczas były w autobusie - powiedział w czwartek rzecznik Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu sędzia Witold Franckiewicz.
Zadośćuczynienia domaga się również oskarżyciel posiłkowy reprezentujący starszą kobietę, która jako jedyna została lekko ranna w wyniku eksplozji ładunku podłożonego przez Pawła R.
Obrona zaś kwestionuje to, że czyn, którego dopuścił się R., miał charakter terrorystyczny. - Obrona twierdzi, że R. nie chciał pozbawić życia osób jadących w autobusie i jest winny jedynie uszkodzenia ciała jednej osoby. Motywem jego działania, zdaniem obrony, miała być choroba - powiedział sędzia Franckiewicz.
Czyny o charakterze terrorystycznym
22-letni student chemii był oskarżony o usiłowanie zabójstwa wielu osób przy użyciu materiałów wybuchowych oraz wymuszenie rozbójnicze. Oba te czyny, zdaniem prokuratury, miały charakter terrorystyczny. Sąd uznał R. za winnego wszystkich zarzucanych czynów. Zdaniem sądu, R. działał z zamiarem bezpośrednim.
- Chciał dokonać tego czynu, chciał dokonać zabójstwa wielu osób oraz zmusić organy państwa do przekazania mu złota - mówił wówczas, uzasadniając wyrok, sędzia Marcin Sosiński.
Eksplozja na przystanku
Do zdarzeń opisanych w akcie oskarżenia doszło 19 maja 2016 r. Niewielki ładunek eksplodował na przystanku przy ul. Kościuszki we Wrocławiu. Lekko ranna w palec została kobieta stojąca na przystanku. Substancja, która spowodowała wybuch, znajdowała się w metalowym pojemniku o pojemności ok. 3 litrów. W pojemniku były także metalowe śruby.
R. wcześniej powiadomił służby, że podłożył we Wrocławiu cztery bomby, a za ich rozbrojenie żądał 120 kg złota. W ramach śledztwa przeprowadzono dwa eksperymenty procesowe, w których badano skutki detonacji w autobusie ładunku podobnego do tego, który eksplodował na przystanku. Opinie biegłych po tych eksperymentach - zdaniem prokuratury - potwierdziły zasadność postawionych R. zarzutów o charakterze terrorystycznym.
W toku śledztwa R. został poddany obserwacji psychiatrycznej, która trwała kilka tygodni. Biegli orzekli, że mężczyzna w chwili popełnienia czynu, o który został oskarżony, miał ograniczoną poczytalność. Podczas pierwszej rozprawy R. powiedział, że przyznaje się do czynu, ale nie do zarzutów sformułowanych przez prokuraturę.
Autor: ib / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: nagranie z eksperymentu procesowego