Tekst jest tłumaczeniem artykułu opublikowanego 8 lutego tego roku przez tygodnik "The Jewish Chronicle" wydawany w Londynie. Jego autorem jest profesor Jehuda Bauer z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie.
Oryginalna wersja TUTAJ
Polska zniekształca rzeczywistość.
Z nową ustawą wiążą się trzy kwestie, dotyczące tego, jak w Polsce podchodzi się do nazistowskiej okupacji i Holokaustu.
Pierwsza kwestia to nadużycie językowe. Co do tego Polska ma absolutną rację. Obozy koncentracyjne i obozy śmierci w Polsce nazywane są często "polskimi obozami", choć powinny być nazywane "niemieckimi obozami na okupowanych ziemiach polskich". Zgodzi się z tym każda szanująca się organizacja czy instytucja państwowa, natomiast ciągłe podkreślanie tej oczywistości rodzi podejrzenia, że chodzi o to, aby ukryć prawdziwy cel tej ustawy.
Druga kwestia wiąże się z tym, że w świetle ustawy przestępstwem jest każda wypowiedź obciążająca polski naród lub państwo odpowiedzialnością za zbrodnie popełnione na ziemiach polskich podczas II wojny światowej. To jest bardzo osobliwe.
Polska została podbita przez nazistowskie Niemcy, które na okupowanych ziemiach polskich wprowadziły rządy terroru, a polski naród zamierzały przekształcić w niewolników pracujących dla Niemców. Polskie państwo przestało istnieć; pozostał tylko rząd emigracyjny w Londynie, który miał – w najlepszym razie – tylko ograniczoną kontrolę nad podziemiem wojskowym i cywilnym w kraju.
W tej sytuacji polski naród i państwo nie mogą ponosić odpowiedzialności za zbrodnie popełnione na polskich ziemiach – skoro nie istniały jako niepodległy podmiot.
Trzecia kwestia związana z nową ustawą jest najważniejsza: każdy badacz i uczony, każdy student, dziennikarz, przewodnik lub po prostu zwykły obywatel, który natknie się na jeden z bardzo, bardzo wielu przypadków, gdy Polak zamordował Żyda lub oddał go w ręce kolaborującej z Niemcami „granatowej policji” albo samych Niemców, będzie narażony na długotrwałą karę więzienia za szkalowanie polskiego "honoru".
Nieprawda, twierdzą ustawodawcy, robimy wyjątek dla autentycznych prac naukowych i dzieł sztuki, a więc nie naruszamy wolności słowa.
Doprawdy? A kto będzie decydować o tym, czy badania naukowe lub dzieło sztuki są "autentyczne"?
Ponadto, czy do władz państwowych należy rozstrzyganie, co jest faktem historycznym – pomijając takie oczywiste i powszechnie uznane prawdy, jak to, że Polska padła ofiarą brutalnej okupacji, że mordowano Żydów, że Niemcy nazistowskie i Związek Radziecki odebrały Polsce niepodległość w 1939 roku.
Antykomunistyczne władze w Polsce stosują komunistyczne metody, zagrażające wolności słowa, nauki i publikacji.
Z badań, głównie polskich, wynika, że bardzo duża część polskiej ludności miała negatywny stosunek do Żydów i że wiele osób – zwłaszcza na wsi – albo zabijało Żydów ukrywających się w wioskach i małych miasteczkach, albo oddawało ich w ręce policji i Niemców.
Szacuje się – choć trudno to udowodnić – że liczba ofiar może przekraczać 200 tysięcy.
Niemniej jednak, istniała też bardzo ważna mniejszość etnicznych Polaków, którzy albo ratowali Żydów, albo przynajmniej im pomagali. Żaden Żyd nie mógł przetrwać w Polsce bez pomocy Polaków – w liczbie mnogiej, gdyż zazwyczaj w akcje ratowania Żydów zaangażowane były całe grupy. Heroizm tych ludzi jest tym bardziej niezwykły, że musieli nie tylko uniknąć aresztowania przez Niemców, ale także bronić uratowanych przed swoimi polskimi sąsiadami.
Ile osób było zaangażowanych w ratowanie Żydów? Według Yad Vashem było ich około 6700, lecz większość historyków uważa, że mogło ich być dwa lub trzy razy więcej – blisko 20 tysięcy osób. Liczba ta nie uwzględnia tych wszystkich, którzy dali kawałek chleba, użyczyli Żydom dachu nad głową na kilka nocy lub pomogli zdobyć dokumenty.
Zapewne nigdy nie dowiemy się, ile było takich osób; byli to prawdziwi bohaterowie wśród 21 milionów Polaków.
Obecne władze w Polsce zniekształcają rzeczywistość: twierdzą, że naród polski był narodem ratującym Żydów i że Żydzi mogli przeżyć, gdyby zwrócili się o pomoc do swoich polskich sąsiadów. Innymi słowy, sami Żydzi przynajmniej częściowo ponoszą odpowiedzialność za swoją zagładę. Najlepszym przykładem takiego zniekształcania rzeczywistości jest Muzeum Polaków Ratujących Żydów, otwarte niedawno w Markowej, miasteczku, w którym polska rodzina Ulmów próbowała uratować dwie żydowskie rodziny. Ulmowie zostali zadenuncjowani przez sąsiada i Niemcy brutalnie zamordowali zarówno Żydów, których Ulmowie próbowali ukrywać, jak i ich samych. Wystawa ma świadczyć o tym, że było to zachowanie typowe dla Polaków.
Tymczasem polskie badania wykazały również, że chłopi w Markowej i okolicznych wioskach (a zwłaszcza miejscowi strażacy) polowali na Żydów z widłami, nożami, pałkami i bronią palną, zabijając ich własnoręcznie lub oddając w ręce oprawców.
Oprócz Ulmów w całej okolicy miały miejsce tylko dwa inne przypadki ratowania Żydów. Muzealna wystawa nie tylko wprowadza w błąd, ale fałszuje rzeczywistość.
Czy komuś, kto zwróci na to uwagę – zwłaszcza komuś o demokratycznych i liberalnych poglądach, należącemu do pokaźnej mniejszości niewątpliwie porządnych ludzi w Polsce – czy komuś takiemu będzie teraz grozić postępowanie karne?
*Jehuda Bauer jest profesorem na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie
Autor: red. / Źródło: The Jewish Chronicle/tłumaczenie intertext.com.pl
Źródło zdjęcia głównego: thejc.com