Tysiące belgijskich uczniów poszło w czwartek na wagary, by wziąć udział w Brukseli w bezprecedensowym proteście przeciwko globalnemu ociepleniu i skażeniu środowiska. Uczniowie zapowiadają, że jeden dzień w tygodniu będą opuszczać lekcje, by zmusić rząd do działania.
Według policji na protest przyszło 32-35 tys. młodzieży. Uczestnicy demonstracji z bębenkami i hasłami o powodowanej przez człowieka zmianie klimatu zgromadzili się przed budynkiem Parlamentu Europejskiego.
- Jeśli opuścimy lekcje co czwartek, jeśli nie przyjdziemy do szkoły, ważni ludzie w naszym kraju i na świecie zobaczą, że jest to problem - powiedział licealista Joppe Mathys.
Inny uczeń trzymał tablicę z wezwaniem do poszukiwań rozwiązania problemu, zamiast powiększania zanieczyszczeń, a wśród haseł niesionych przez zatroskanych zmianami klimatu wagarowiczów było i takie: "Dinozaury też myślały, że jeszcze mają czas".
Dziewięciolatka imieniem Lalla powiedziała, że pora już, żeby ludzie przestali jeździć samochodami, a zaczęli chodzić i jeździć rowerami.
W planach kolejny marsz
Rzeczniczka brukselskiej policji Ilse Van de Keere oceniła, że czwartkowa demonstracja była wyjątkowo duża.
W Belgii masowe protesty przeciwko zmianom klimatu rozpoczęły się na początku grudnia od marszu, w którym ponad 65 tys. uczestników wzywało belgijskich i europejskich przywódców do przyjęcia ambitnej polityki klimatycznej zgodnej z celami wyznaczonymi przez Porozumienie paryskie z 2015 roku. Demonstrację tę zorganizowano tuż przed szczytem COP24 w Polsce. Ogłoszony w Katowicach raport plasuje Belgię na 31. pozycji (na 60) w rankingu Climate Change Performance Index, co oznacza, że w stosunku do celów wyznaczonych w Paryżu Belgia radzi sobie "średnio".
Bruksela w ostatnich latach jest systematycznie zaliczana do najbardziej zakorkowanych miast Europy Zachodniej z uwagi na bardzo duże zagęszczenie ludności i liczbę osób dojeżdżających do pracy.
Kolejny marsz, tym razem z udziałem dorosłych, zaplanowano na niedzielę. W zeszłym miesiącu na analogiczny przyszło około 70 tys. ludzi.
Autor: tmw\mtom / Źródło: PAP