Mieszkaniec amerykańskiego stanu Maine został zaatakowany przez lisa na własnym podwórku. Zwierzę najpierw zaatakowało jego psa. Mężczyzna próbował się bronić, aż w końcu został zmuszony zastrzelić intruza. Wyniki badań wykazały, że lis był chory na wściekliznę. Zdarzenie zostało zarejestrowane na nagraniu.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek w mieście Kennebunk w stanie Maine w północno-wschodnich Stanach Zjednoczonych. Na podwórko Michaela Martina wdarł się lis.
- Zobaczyłem, że mój pies walczy z innym zwierzęciem - opowiadał Martin o zdarzeniu, które zostało zarejestrowane na nagraniu.
Golden retriever o imieniu Teddy stanął w obronie swojego terenu oraz kaczki na ogrodzonym podwórku. Mężczyzna tłumaczył, że na początku próbował pozbyć się lisa, używając kija oraz łuku i strzał. Gdy te ostatnie mu się skończyły, pojechał do sklepu, aby dokupić ich więcej. Kiedy wrócił i wysiadł z samochodu, lis zaczął gonić go po podjeździe.
- Czekał na mnie schowany pod grillem - opisywał Martin. Kilka chwil później wydarzenia potoczyły się w dramatycznym kierunku. - Nie mogę uwierzyć, że mnie dopadł. Miałem na sobie szorty, bokserki i spodnie dresowe, więc mówię, że to koniec, nie obchodzi mnie to. Zamierzałem to zakończyć - opowiadał.
Mężczyzna zastrzelił zwierzę.
Lis miał wściekliznę
Lis został przebadany pod kątem wścieklizny. Test dał pozytywny wynik. Martin musiał przyjąć serię zastrzyków. Opisał je jako niezwykle bolesne.
- Musiałem otrzymać w sumie osiem zastrzyków. Trzy przy pierwszej wizycie, a potem jeden zastrzyk co trzy dni - opowiadał.
Co stało się z psem?
- Teddy został zbadany przez weterynarzy w Maine, wyszedł z tego zdarzenia bez ani jednego zadrapania - relacjonował mężczyzna.
Źródło: WMTW, "Fakty po Południu" TVN24
Źródło zdjęcia głównego: 2025 Cable News Network All Rights Reserved