Jak Lewica zrobi dobry wynik w wyborach do parlamentu, to będzie moment na rozmowy o wyborach prezydenckich - powiedział w "Faktach po Faktach" Robert Biedroń, szef Wiosny. Zapytany o swój ewentualny start, żartobliwie przypomniał, że już był prezydentem - Słupska - i przyznał, że propozycja taka już pod jego adresem padła. - Wszyscy byśmy chcieli, żeby był fajny prezydent - dodał.
Zapytany w "Faktach po Faktach" o to, czy wystartuje w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, lider Wiosny Robert Biedroń przypomniał, że "prezydentem już był". - Byłem prezydentem, wiem jak to jest być prezydentem fajnego miasta Słupsk - stwierdził.
"Wow, to jest prezydent z Polski!"
Potwierdził, że "na pewno lewica wystawi swojego kandydata".
- Chcę mieć wpływ na zmianę rzeczywistości, za każdym razem będę tam, gdzie będę miał wpływ. Dzisiaj jestem szefem sztabu, prowadzę Lewicę do wyborów i jak widać robimy to skutecznie, ludziom podoba się ta formuła, to działa - ocenił.
Biedroń zasugerował w TVN24, że "jak Lewica zrobi dobry wynik w wyborach do parlamentu i jak wprowadzi swoich posłów i senatorów, to będzie moment na rozmowy o wyborach prezydenckich".
- Żebyśmy mieli w końcu prezydenta, z którego będziemy dumni, że jak pojedzie za granicę to będzie: "wow, to jest prezydent z Polski!". Wszyscy byśmy chcieli, żeby był fajny prezydent - mówił.
Biedroń przyznał, że propozycję startu w wyborach prezydenckich już otrzymał. Na pytania, czy ją przyjmie, powtarzał "zobaczymy" i "będziemy rozmawiać". - Lewica musi wrócić do polskiego parlamentu, musimy mieć swoją drużynę w polskim parlamencie. I wszystko wskazuje na to, że i w Sejmie i w Senacie tak się stanie, nareszcie i po latach - dodał.
W niedzielę Lewica, w skład której wchodzi między innymi Wiosna, przedstawiła swoje wyborcze "jedynki".
"Jeżeli nie będziemy reagować, to jutro Jarosław Kaczyński przyjdzie po inną grupę"
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński na niedzielnym pikniku rodzinnym w Stalowej Woli mówił między innymi o marszach równości.
- Trwa ta ofensywa, ten wędrowny teatr, który występuje w kolejnych miastach po to, by prowokować, a później płakać. Ta metoda, którą ktoś celnie określił: "najpierw prowokacja, potem płacz, że to my jesteśmy pokrzywdzeni", musi być zdemaskowana, odrzucona - powiedział.
Komentując te słowa, Biedroń ocenił, że "Jarosław Kaczyński znów szuka kozłów ofiarnych".
- To pokazuje patologie polskiego życia publicznego. Jarosław Kaczyński tak się zbratał z Kościołem, że partia jest w służbie Kościoła, a Kościół dzisiaj jest w służbie partii - uznał. - A kto na tym traci? Tracimy my jako Polki i Polacy i tracą wierni, którzy są zdegustowani słowami hierarchów Kościoła katolickiego - dodał.
Według Biedronia, słowa prezesa PiS są próbą "mobilizacji swojego elektoratu". - Kaczyński przećwiczył to już w przypadku uchodźców, ćwiczy dzisiaj w przypadku osób LGBT. I jeżeli nie będziemy reagować, nie będziemy solidarni ponad podziałami, to jutro Jarosław Kaczyński przyjdzie po inną grupę zawodową.
- Potrzebna jest lewica, która racjonalizuje tę debatę i nie boi się mówić, po której stronie stoi. My zawsze stoimy po stronie wykluczonych i nie udajemy, że jesteśmy inni czy trochę na prawo, czy trochę na lewo - zaznaczył.
Autor: akw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24