Reforma edukacji przeprowadzona przez rząd doświadczyła nie tylko uczniów i nauczycieli, ale także samorządy - mówiła w środę w Sejmie posłanka klubu PO-KO, była minister edukacji Krystyna Szumilas. Poseł PO-KO Mariusz Witczak wskazywał, że dostosowanie szkół przez jednostki samorządu terytorialnego do "deformy" pochłonęło miliardy złotych.
Była szefowa MEN Krystyna Szumilas (PO) powiedziała na briefingu prasowym, że "ten dzień (zakończenia roku szkolnego - red.), to nie koniec kryzysu w polskiej szkole". Jak wyliczyła, reforma edukacji przeprowadzona przez rząd doświadczyła nie tylko uczniów i nauczycieli, ale także samorządy.
Podkreśliła, że ósmoklasiści mieli przeładowane programy nauczania, oni po raz pierwszy zdawali egzamin ósmoklasisty i oni teraz z drżeniem czekają na wyniki rekrutacji do szkół średnich - zaznaczyła.
Dodał, że drugi pokrzywdzony rocznik to gimnazjaliści.
- Ci uczniowie do połowy wakacji będą czekali na wyniki rekrutacji, a bardzo duża grupa wtedy dowie się, że nie dostała się do ulubionej czy wymarzonej szkoły - zaznaczyła.
- Pan minister edukacji ma dla nich rozwiązanie. Mówi, żeby jeździli do szkół oddalonych od miejsca zamieszkania o 20-30 kilometrów, bo tam są wolne miejsca - zauważyła.
Inną "doświadczoną" grupą - jak mówiła posłanka PO-KO - są nauczyciele. - To im rząd powiedział, że są nieważni, to ich rząd zlekceważył, to rząd podeptał ich godność. Nauczycielom podwyżka się należy i należy im się podziękowanie za to, co zrobili dla polskiej szkoły - podkreśliła Szumilas.
- Niestety, to, co rząd proponuje dla nauczycieli uderza w samorządy terytorialne. To następna grupa, która na "deformie" i chaosie edukacyjnym traci. Jak traci samorząd terytorialny, to tracą wszyscy mieszkańcy danej społeczności lokalnej - oświadczyła.
Reforma "sprowadziła piekło na polską oświatę"
Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister edukacji, podkreśliła, że zakończenie gimnazjów to bardzo duży problem dla uczniów, którzy z tych gimnazjów dzisiaj wychodzą, dlatego, że oni zderzą się z podwójnym rocznikiem".
- To jest bardzo duży problem dla nauczycieli, którzy, dlatego, że te gimnazja zostaną zamknięte, po prostu stracą pracę w swoim zawodzie - dodała.
Poseł PO-KO Mariusz Witczak zwracał z kolei uwagę, że niektóre samorządy są dziś w sporze prawnym z rządem, by otrzymać rekompensatę finansową za "głupią i ideologiczną" reformę edukacji, która "sprowadziła piekło na polską oświatę". Jak wskazywał, że dostosowanie szkół przez jednostki samorządu terytorialnego do "deformy" pochłonęło miliardy złotych.
"Podwójny" rocznik
W związku z reformą edukacji – likwidacją gimnazjów i wydłużeniem nauki w szkołach podstawowych – o miejsca w liceach i technikach będą w tym roku ubiegać się uczniowie z pierwszego rocznika kończącego ośmioletnią szkołę podstawową i ostatniego rocznika gimnazjum. Dołączy do nich również grupa uczniów, którzy poszli do szkół jako sześciolatki. W Warszawie brakuje miejsc w szkołach średnich.
Rekrutacja do szkół średnich w tym roku prowadzona jest dwutorowo – równolegle dla absolwentów ośmioletniej szkoły podstawowej i absolwentów gimnazjów. W szkołach średnich będą się oni uczyć w odrębnych klasach. Związane jest to z tym, że absolwenci ośmioletnich szkół podstawowych będą się uczyć zgodnie z nową podstawą programową dla czteroletniego liceum i pięcioletniego technikum, a absolwenci gimnazjów zgodnie ze starą podstawą dla trzyletniego liceum i czteroletniego technikum.
Autor: js/adso / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24