Nie ma dla nas żadnego znaczenia, czy to był radny, kibol czy ktokolwiek inny. Jeśli łamał prawo, poniesie konsekwencje - zapewniał w "Jeden na jeden" w TVN24 komendant główny policji Jarosław Szymczyk, odnosząc się do chuligańskich zajść na białostockim Marszu Równości. Poinformował też, że policja zatrzymała już 36 osób w tej sprawie, a kolejne 13 jest już zidentyfikowanych.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM "JEDEN NA JEDEN" W TVN24 GO >
W sobotę po południu ulicami Białegostoku przeszedł pierwszy Marsz Równości pod hasłem "Białystok domem dla wszystkich". Przejście uczestników marszu kilkakrotnie próbowali zablokować kontrmanifestanci, policja musiała użyć gazu. W stronę uczestników rzucano kamieniami, petardami, jajkami i butelkami, wykrzykiwano też obraźliwe słowa.
"Główny ciężar uderzenia chuligańskich ataków wzięli na siebie funkcjonariusze policji"
We wtorek o białostockim marszu mówił w "Jeden na jeden" w TVN24 generalny inspektor Jarosław Szymczyk, komendant główny policji.
- Uczestników [Marszu Równości - red.] było ponad 800. Wszyscy byli otoczeni siłami policyjnymi. To właśnie dzięki temu, że policjanci zabezpieczali marsz, żadna z butelek, żadna z rac, żaden z kamieni, nie doleciał do uczestników zgromadzenia - podkreślił.Komendant główny policji stwierdził, że "główny ciężar uderzenia chuligańskich ataków w Białymstoku wzięli na siebie funkcjonariusze policji".
Poinformował, że 36 osób już trafiło w ręce policji. - 13 następnych mamy zidentyfikowanych - dodał. - Cały czas, również w nocy, trwa intensywna praca nad zabezpieczonym materiałem z monitoringów - zapewniał Szymczyk.
Szymczyk: główny ciężar uderzenia chuligańskich ataków wzięli na siebie policjanci
"Jeśli ktoś łamał prawo, poniesie konsekwencje"
Przyznał, że zaskoczeniem dla policji było to "jak liczna rzesza mieszkańców, zwykłych obywateli, pojawiła się na trasie marszu". - To były tysiące ludzi i od samego początku emocje były na wysokim poziomie - wskazywał.
Gość "Jeden na jeden" podkreślał, że "jeżeli ktoś łamie prawo, to musi się spotkać z natychmiastową reakcją". - Nie ma znaczenia, kto jaką legitymację nosi w kieszeni, jakiego koloru szalik na szyi, jakie głosi poglądy. Zapewniam, że nie ma dla nas żadnego znaczenia, czy to był radny, kibol czy ktokolwiek inny. Jeśli łamał prawo, poniesie konsekwencje - powiedział Szymczyk.
Komendant poinformował ponadto, że w białostockiej policji funkcjonuje specjalnie powołana grupa po to, aby wyłapać - jak powiedział - "wszystkich tych, którzy łamali prawo w sobotę w Białymstoku".
- Żeby ich rozliczyć, żeby ponieśli pełną odpowiedzialność, bo nie ma żadnego przyzwolenia na takie chuligańskie ataki na drugiego człowieka - podkreślił.
730 funkcjonariuszy zabezpieczało marsz. "Całość wzięła na siebie policja"
Szymczyk mówił też, że "od pierwszej informacji, jaką policja otrzymała o organizacji marszu, policjanci z komendy miejskiej i wojewódzkiej w Białymstoku analizowali zagrożenia, informacje, które pojawiały się też w sieci". - Na bazie tych informacji, które zostały zebrane, szacowali siły. Dostrzegli zagrożenie, bo zawnioskowali do mnie o wsparcie siłami z kraju - wskazywał.Komendant przekazał, że łącznie marsz zabezpieczało 730 policjantów. - Marsz się odbył. Nikt z uczestników marszu nie odniósł obrażeń. Całość wzięła na siebie policja - podkreślił.
Zapewniał też, że policjanci "wyłapali informacje" o zaproszeniach dla pseudokibiców z całego kraju do udziału kontrmanifestacji. - Monitorowaliśmy ruchy kibiców w całej Polsce. Nie było żadnego ruchu kibiców [do Białegostoku - red.]. To, co działo się w Białymstoku - jeśli chodzi o udział środowisk pseudokibicowskich - dotyczy pseudokibiców z Białegostoku - zaznaczył gość TVN24.
Policja: 52 osoby zidentyfikowane, wobec 37 "wykonane czynności"
Statystyki dotyczące chuligańskich zajść na marszu w Białymstoku podała po godzinie 9 rano we wtorek podlaska policja. Poinformowała w komunikacie, że funkcjonariusze ustalili tożsamość 52 osób, które "dopuściły się naruszeń prawa".
- Z 37 osobami były wykonane lub są wykonywane czynności w związku z popełnieniem czynów zabronionych - przekazał TVN24 rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku Tomasz Krupa.
Autor: ads\mtom / Źródło: TVN24, PAP