Niemiecki turysta, który zaginął podczas safari w parku narodowym w Zimbabwe, po trzech dniach poszukiwań został uratowany - poinformowała krajowa organizacja zarządzająca parkami, Zimparks. Andreas Hober przeżył cały ten czas samotnie na terenie pełnym dzikich zwierząt, między innymi lwów, lampartów i słoni.
Po raz ostatni Hoberg widziany był w sobotę około godz. 15:30 w sklepie, tuż przed tym, jak miał udać się na safari po parku narodowym Matusadona znajdującym się w północnej części Zimbabwe. Gdy do godz. 18, kiedy to wyprawa powinna była się zakończyć, nie powrócił z niej, rozpoczęto próby skontaktowania się z nim. Jednak firma, od której wynajął samochód, zorientowała się, że nie jest w stanie go zlokalizować, bo utracono połączenie z systemem GPS w pojeździe. Na terenie parku narodowego bardzo słaby jest również zasięg komórkowy.
Turysta zaginął, gdy udał się na safari
Wobec niemożliwości namierzenia zaginionego turysty rozpoczęto akcję poszukiwawczą, w którą zaangażowany został śmigłowiec, kilka samochodów terenowych oraz psy tropiące. Poszukiwania te zakończyły się sukcesem dopiero po trzech dniach, gdy Andreas Hoberg został odnaleziony.
Według służb ratowniczych mężczyzna przez cały czas poszukiwań przebywał na terenie znanym z dużej populacji dzikich zwierząt. Przedstawiciel Zimparks Tinashe Farawo wskazał, że na rozciągającym się na 1,4 tys. km kwadratowych obszarze parku Matusadona żyją lwy, bawoły, lamparty, słonie oraz inne dzikie i niebezpieczne zwierzęta. Hoberg odnaleziony został jednak "w dobrej kondycji". - Bardzo się martwiliśmy. Cieszymy się, że (odnaleziony turysta) ma się dobrze - powiedział.
Według Farawo Niemiec wyjaśnił ratownikom, że w trakcie wyprawy popsuł się mu samochód, co spowodowało że utknął na terenie parku narodowego. Szczegóły o tym, jak mężczyzna poradził sobie samotnie wśród dzikich zwierząt, nie zostały jednak przekazane.
Źródło: The Zimbabwe Mail, Independent
Źródło zdjęcia głównego: paula french/Shutterstock